wtorek, 12 grudnia 2017

Pan do wynajęcia [5]

Dobra, to nie była najbardziej inteligentna zrobiona przeze mnie rzecz w moim życiu, przyznaję. Mógłbym bardziej to przemyśleć, jakiś plan stworzyć, dostosować wszystko pod niego, zwrócić większą uwagę na partnera lub partnerkę zbrodni i bardziej wyszczególnić wymagania. Z drugiej strony Nivan nie był złym wyborem. Pozbawiony skrupułów, bardziej ogarnięty, nieco wredny, a Mińsk nadal od czasu do czasu wytykał nastolatkowi jakąś dziwną sytuację z biurkiem, papierami i koleżanką, co nie wymagało dodatkowego komentarza. No i załatwiało to od razu jeden z moich problemów, bo nie musiałem brać dziewczyny. Od wykładu udzielonego mi przez Wandę i później poprawionego uderzeniem dłoni od Hery, zacząłem nieco inaczej patrzeć na kilka moich zwyczajnych działań. Mamienie kogokolwiek nie było moją intencją, jakkolwiek kilka osób chyba... mylnie interpretowało moje zachowanie. Starałem się bardziej odsuwać, odseparować od nich. Może pogadać i wytłumaczyć, jeżeli będzie się to przez dłuższy czas nie sprawdzało. 
— Dobrze, tylko co ja mam robić? Jaka jest moja rola w całym tym teatrzyku, co? — Wróciłem myślami do rzeczywistości, słysząc głos Smerfa. — Mam pogadać, nawrzeszczeć, pójść do któregoś, czy może udawać, że mi za chwilę, tak jak im, żyła na fiucie pęknie, co? — Wydął usta. — No i ważniejsza kwestia, co będę z tego miał?
— Dwa pierwsze niczego nie zmienią, ostatnie daje jakąś nadzieję, że Foma wkurwi się na tyle, że Dexter z tego żywy nie wyjdzie, a na takie środki jestem gotowy. — Wzruszyłem ramionami. — Przysługę, pieniądze, możliwość wnerwienia kogoś, co ci się tam zamarzy. — Nie ukrywając, zawsze lepiej mieć wyżej postawionych znajomych z plecami. Wiedziałem z doświadczenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis