— No błagam cię. — Odchylił głowę, eksponując mocno szyję. — Nie porównuj tego nieudolnego klikania w klawisze, licząc na to, że wyjdzie z tego "Mrugaj, mrugaj gwiazdko ma" do mojej Chopinowskiej Nokturny op. 9. — Parsknąłem śmiechem, zastanawiając się, z której choinki chłopak się urwał. Bo nie, to nie było normalne. Był taki żywy, tak bardzo zagarniał sobą przestrzeń, że czasem zastanawiałem się, czy starczy powietrza w jednym pomieszczeniu dla wszystkich tych ludzi plus on w komitecie powitalnym u bram piekła.
Upiłem łyk wódki i zakrztusiłem się nią, słysząc dźwięki wydobywające się z gardła chłopaka. Spojrzałem na niego z miną, która wyraźnie mówiła "Serio" i "Ty tak na zawołanie potrafisz?". Wcale nie czułem się dziwnie, wcale, ale byłem pewny, że moja twarz stawała się coraz bardziej czerwona.
Plus taki, zarówno ja, jak i Oakley, powstrzymywaliśmy się resztkami sił, na Cesarza, Foma mi tego zdecydowanie nie wybaczy. Upiłem jeszcze łyk alkoholu, zastanawiając się, dokąd nas to zaprowadzi, zanim przez drzwi przebiło się ciche
— James, jesteś tam? — Nivan spojrzał na mnie, wskazując dłońmi na drzwi i wykonując jakieś dziwne znaki. Pokręciłem z niezrozumieniem głową, żeby po chwili zauważyć, jak otwiera usta i stara się coś bezgłośnie literować. Jęknąłem głośno, ale przynajmniej brzmiało na szczere, tyle dobrego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz