piątek, 29 grudnia 2017

Serca łamane sumieniem [5]

— Nie wiem, Varen, czy jestem ci w stanie pomóc. Ale serio? Dlaczego Hera? Zaczarowała cię swoimi włosami? Czy piskliwym głosem, będącym wszechobecnym w szkole? — Spróbowałem znaleźć odpowiedź na to pytanie, ale gdzieś tam wiedziałem, że po prostu... to Hera. Hera, która się dużo śmieje, umie walczyć o swoje i bez żadnego problemu skopie każdemu tyłek, jeżeli za bardzo zapatrzy się na jej klatkę piersiową zamiast twarz. Przy tym dało się zawsze znaleźć jakiś wspólny temat, zerwała długi czas temu z Vinem, więc żadna stara miłość nie stała mi już na przeszkodzie i miliard innych rzeczy, ale w myślach ciągle brzęczał mi melodyjny śmiech ognistej (dosłownie) dziewczyny. 
— Kup wino i kwiatki, i się pojaw pod mieszkaniem. Spróbuję się dzisiaj zawinąć. — Skinąłem głową, słysząc poradę od Van. Dobre wino i na pewno dobre kwiaty, pewnie coś z komedii romantycznych w zestawie, może jednak horror? Tyle opcji, tylko jedna szansa, żeby dobrze wypaść. I wtedy dostrzegłem minę kurdupla, która nie zwiastowała niczego dobrego.
— Hej, hej, dobrze się czujesz, niziołku? — Podszedłem bliżej, dłonią sprawdzając czy nie ma przypadkiem gorączki. Była nienaturalnie blada, w oczach miała łzy, zaczynała wyglądać jak siedem nieszczęść, zwłaszcza, gdy smarkała nosem, starając się nie wybuchnąć płaczem. — Van? — spytałem z niepokojem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis