— Czym ty jesteś — bąknął chłopak, a ja na moment zdębiałem. To nie jest tak, że nikt o to nigdy nie pytał, ale zazwyczaj kończyło się na skinięciu głową i potwierdzeniu statusu czarodzieja. Bajka, jak zresztą większa ilość rzeczy w moim życiorysie, ale wystarczająca, żeby utrzymać się przez te kilka lat w obwodzie bez zbytniego utrudniania sobie jestestwa. Praktycznie widziałem jak trybiki w głowie chłopaka poruszają się, aż w końcu coś zaskoczyło i prawie mogłem usłyszeć ciche kliknięcie.
— To nie trudne, ale jak bardzo nie chcesz, to nie. — Zamrugałem z zaskoczeniem. — Jak bardzo zaszaleć i zabawić się mogę? Nosi mnie. Serio.
— Nie, że nie chcę, bardziej nie wiem co robić. — I jak się zachowywać, jakie odgłosy z siebie wydawać i wtedy sobie właśnie uświadomiłem dwie rzeczy. Jestem lamerem, to raz, po drugie jestem starym lamerem i nie wiem, co przerażało mnie bardziej. Kiedy był ostatni raz, gdy pozwoliłem sobie zaszaleć?
O kurwa.
— Zmiana planów, naucz mnie, chyba muszę się napić, Boże — parsknąłem, blednąc i uświadamiając sobie, że nawet nie pamiętam, kiedy ostatnim razem się z kimś przespałem. To chore, całkowicie chore.
— Masz wolną rękę, robisz i szalejesz, jak bardzo tylko chcesz, ja narzekać nie będę, zdanie Fomy i Dextera obchodzi mnie tylko w granicy wnerwienia ich, a piętro jest praktycznie puste. — Rozłożyłem szeroko ręce. — Czuj wiatr we włosach, wolność czy coś tam. Potrzebujesz czegoś jeszcze?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz