wtorek, 5 grudnia 2017

Pan do wynajęcia [1]

Pierdolę, kurwa, to się musiało skończyć, zanim ja drastyczne środki zdołałbym przedsięwziąć. Dexter po naszej małej pogawędce z Fomą zapoznał się z moim postulatem odnośnie ewentualnego chędożenia pana Przewalskiego i, oczywiście, zastosował się do wskazówek. Na opak. W rezultacie niższy okularnik rumienił się za każdym razem, gdy mnie widział i praktycznie nie mógł na mnie patrzeć ze wstydu, a ja kończyłem, śpiąc w łazience z poduszką na głowie, bo wszystkie pokoje były przepełnione do czasu ostatecznego zakończenia remontów (które magicznie pojawiały się i znikały, jak zresztą wszystko w tej szkole). 
Cierpiałem. I trwałem na granicy wytrzymałości oraz cierpliwości. 
Byłem bardzo miłym gościem, zazwyczaj zawsze do pomocy, starałem się wszystko w miarę sytuacji rozgarniać w trybie pilnym i tak dalej, i tak dalej, ale doskonale wiedziałem, że nawet najspokojniejszy królik sprowokowany może zaryczeć jak lew. I zarżnąć sarnę. Albo raczej kota i psa, którzy grzmocili się po kątach. 
Plan-awaryjny-numer-B, pora aktywować. Ruszyłem w kierunku gabinetu Mińska, prawie decydując się na środek ostateczny i poproszenie o wygospodarowanie oddzielnego pokoju. Albo dla mnie, albo dla gołąbków, które póki co nie wynosiły się z akademika. 
— Pewnie Hopecraftowi średnio się to wszystko widzi. — Przystanąłem przez moment, żeby rozejrzeć się wokoło i dostrzec stojącego obok mnie Smerfa w niebieskich włosach. Zamrugałem z niezrozumieniem, zanim doszły do mnie szepty dziewczyn z obok, które dosyć wyraźnie i głośno wypowiadały się na temat spółkowania niedoszłej parki. Domyśliłem się, że komentarz Nivka? Nidwa? Nivana? Chyba Nyvka? Nyvka, jakoś tak to leciało, musiał również orbitować wokół wątku. — Hej? — Ściągnął słuchawki i uśmiechnął się do mnie krzywo. Zamrugałem ponownie. 
Kolorowe włosy. Spojrzenie, które zabijało i powalało słonie. Końska dawka wredoty skumulowana w kurduplastym skurwielu (zresztą, dla Dexa mało kto teraz nie był kurduplem). Ładny. Lekko kobiecy. Szczupły, jak źle postawiona kreska, w dodatku machnięta niedbale zbyt cienkim długopisem. Idealny do naigrywania, podburzania, a jednocześnie kuszenia. Totalnie typ mojego przyjaciela. Błogosławieni bogowie, którzy raczyli wysłuchać moich modlitw. Dexter będzie cierpiał. 
— Hej, mam sprawę. Moglibyśmy pogadać na osobności? — spytałem z szerokim uśmiechem, skinięciem głowy wskazując na pustą salę lekcyjną. Jeden z przywilejów bycia w samorządzie, klucze do wszystkiego. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis