wtorek, 5 grudnia 2017

Rozgrzewające napoje oraz nocne rozboje [8]

— Nie szczekaj Przewalski. Nie szczekaj.
Drgnąłem. Nie jestem, kurwa, psem, żebyś do mnie tak mówił. Nie jestem pieprzonym psem.
— A jak już szczekasz, to wiedz, że zawsze znajdzie się wilk, który swym wyciem skutecznie cię zagłuszy, Przewalski — oświadczył z kamienną twarzą, a ja drgnąłem ponownie, zacisnąłem powieki i odchyliłem się do tyłu, wzdychając, nauczyciel za to dopił swój złoty płyn, po czym odsunął kieliszek.
Nie jestem psem.
Otworzyłem oczy, wypuszczając przy okazji kilka wcześniej uwięzionych pod powiekami łez.
— Naprawdę, nie musi mi pan sugerować, żd jestem najsłabszym ogniwem, bo, kurwa, sugerują mi to wszyscy — warknąłem ponownie, odstawiając gwałtownie swój kieliszek, przy czym o mało go nie zbiłem. — Ah, przepraszam, w końcu jestem, kurwa, posłusznym pieskiem, które wykona każde polecenie za byle jaką nagrodę, bo, kurwa, czemu nie! — Nawet nie zauważyłem, kiedy uniosłem głos, zwracając przy okazji uwagę niektórych osób wokół nas. Niedobrze.
Spojrzałem się na mężczyznę z alkoholową pogardą wymalowaną w moich oczach.
— Niech zgadnę, pan też został zagłuszony przez inne wilki? — mruknąłem, dodając do tego nutkę uszczypliwości. Bo co mnie to obchodziło i tak byłem cholernie pijany. — Ja wiem, jestem najsłabszym szczenięciem, gdybym był wilkiem, psem, czy kij tam wie kim jeszcze, to już pierwszego dnia pewnie bym nie przeżył — syknąłem. — Ale nie jestem wilkiem. Ani psem. Żyję dalej, mam się dobrze. Więc chyba coś panu w tej aluzji nie wyszło. — Machnąłem ręką w kierunku barmana, który posłał mi uśmiech, doskonale wiedząc, że kolejna kolejka nadchodzi. — I wie pan, pozory mogą mylić — stwierdziłem, wracając wzrokiem do butelek na półkach przede mną. — Ile razy w historii to najsłabsze ogniwo podcinało tętnice zbyt pewnym siebie osobnikom?
Wziąłem łyk alkoholu i opuściłem głowę, a ciepłe łzy w pewnym momencie zaczęły płynąć po policzkach. Dłoń zacisnęła się na szklance.
— Nie jestem bezużyteczny — mruknąłem, niesłyszalnie dla nauczyciela. — Nie jestem słaby. Wie pan, może która jest godzina? — zapytałem już głośniej, dalej z pokornie opuszczonym wzrokiem.
Bo chyba jednak byłem słaby. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis