niedziela, 24 grudnia 2017

Introwertczne pogaduszki [5]

Dotarliśmy do mojej ukochanej półki, a ja rozpromieniłem się jeszcze bardziej.
— Masz jakiś ulubiony tomik? Albo autora? Albo wiersz? — zapytała, przy czym uważnie przejrzała całą półkę, przejeżdżając palcem po okładkach tomików. — Ja nie, z wierszy czytam raczej smęty, byleby nie były ckliwe — stwierdziła.
Uśmiechnęła się nagle, a jej dłoń zatrzymała się przy jednej z książek na dłużej. Chwilę później ręka ruszyła dalej, uważnie studiując fakturę okładek. Ciekawe zajęcie, nie zaprzeczę.
— Czytałeś to kiedyś? — zapytała, widząc niebieską okładkę, a ja podniosłem brew, podchodząc bliżej brązowowłosej dziewczyny. — Ja nie. Ale wygląda ciekawie. Może zabiorę, chociaż dzisiaj nawet nie pada deszcz. — Parsknęła śmiechem i wyjrzała przez okno, a ja jej zawtórowałem.
— Co do autora, to wiersze Kosowskiego są całkiem przyjemne. Lekkie, porównałbym do białej herbaty z domieszką owoców. Ale jeżeli lubisz smęty, to poleciłbym ci Kobrovą, te od niej są raczej... — wstrzymałem się na chwilę, szukając odpowiedniego słowa — dołujące. Bardzo dołujące, ale za to styl, słownictwo i jej zabawa słowem są godne podziwu. Jeżeli miałbym porównać do herbaty, to zdecydowanie czarna z dymną nutą.
Wyszukałem szybką autorkę i po chwili w dłoni trzymałem czerwony tomik ze złotymi zdobieniami. Podałem go dziewczynie.
— A to, co zauważyłaś, to właśnie Kosowski, jeden z jego pierwszych tomików, z tego co pamiętam — mruknąłem, mrużąc oczy. — Oh, no i bym zapomniał. Elfia liryka też jest warta uwagi, choć trochę... przesadzona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis