piątek, 8 grudnia 2017

Gówniarz nie zaliczy [5]

No i, mimo że powinienem czuć jako tako poczucie winy, moje ego zostało zbyt mocno połechtane, próżność znowu się odezwała, a ja mruknąłem z zadowoleniem, słysząc swego rodzaju komplement. Swego rodzaju.
Przecież nawet patrzeć nie muszę, błagam cię, Mińsk.
Wskazanie na wielki, wyglądający na dość wygodny, fotel. Uśmiechnąłem się, na samą myśl o zanurzeniu w nim swoich czterech liter, a uwaga o jakiejś karze przemknęła mi mimo uszu.
Nie wyjmując dłoni z kieszeni [co za brak szacunku, oh nie] zająłem na nim miejsce i zerknąłem na popijającego właśnie złoty trunek dyrektora. Nie byłem w stanie nawet powstrzymywać szczeniackiego, nieco kpiącego uśmieszku, po prostu nie.
Był przystojny. Tyle. Nie dziwię się, że ten chłopak z drugiej klasy lampił się na niego, jak ciele na malowane wrota, gdy ten tylko przemyka przez korytarz, żeby po chwili znowu zaszyć się w swojej jaskini. Teraz podobno spierdolił. Wiedziałem za dużo, zdecydowanie, a miałem się nie angażować w życie szkolne... No cóż, sprawa się rypła.
Uniosłem delikatnie brwi, zakładając nogę na nogę i dalej lustrując mężczyznę nieco znudzonym spojrzeniem. Nie tak, jak jego, ale jednak. Facet miał chyba deficyt... Życia, tak, zdecydowanie.
— Karą? — Dopiero teraz przypomniałem sobie o słowach Mińska. Średnio mi się to widziało, jak mam być szczery. Naburmuszyłem się lekko.
W sumie może i lepiej, że to ja zostałem, dziewczyna w swoim słowniku nie znała słowa "umiar" i znając życie, wyjechałaby zaraz z czymś w stylu "Byłam bardzo niegrzeczną dziewczynką", czy "Daj mi klapsa, tatusiu".
Jezus Maria, o czym ja myślę.
— Czy nie wystarczy, że popsuł mi pan dobry seks? — dodałem z przekąsem i lekkim wyrzutem. Chociaż, nie wiem, czy dobry, tak szczerze...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis