niedziela, 26 listopada 2017

Bąbelkowy chłopiec [2]

Chłopak zdawał się całkowicie zlewać fakt, że posmakował brudnej podłogi, utulił ją i zarył o nią [krzywym już] nosem.
Uniósł lekko głowę, spojrzał na mnie, uśmiechnął się, jak gdyby nigdy nic.
— Dziękuję za troskę. Jesteś pierwszorocznym, prawda? — spytał, dalej nie podnosząc się z ziemi. Przekrzywiłem głowę, dokładnie obserwując zachowanie rudego chłopca.
— Tak, rozumiem, że wywnioskowałeś to po moim zachowaniu? — Ukucnąłem przy nim i wystawiłem ku niemu otwartą dłoń. Podparł się na łokciach, rzucał wzrokiem to na rękę, to na moją twarz. W końcu uchwycił kończynę, a ja dźwignąłem się na nogi, ciągnąc go za sobą, tak przy okazji.
Chwiejne, chude nóżki starały się utrzymać młodziana w pionie. Dopóki, gdy na sto procent był w stanie się zrównoważyć, puściłem jego dłoń. Otrzepał zabrudzony mundurek, jeszcze raz oglądnął się od stóp do głów.
— Często lądujesz z twarzą w podłodze? — Przełożyłem delikatnie ciężar ciała na prawą nogę, przechylając się przy okazji, oczekując odpowiedzi od chłopaka, którego buźka była obita bardziej od mojej. Ściągnąłem brwi. Biedaczysko.
Był chyba tutejszym Facetem Krzywdą, tym, który kończy z gwoździem w stopie, tym, który robi sobie krzywdę, podpisując się, tym, który przewraca się na prostej drodze [jak teraz] oraz tym, na którym ciążyła paskudna klątwa, której bał się... właściwie każdy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis