sobota, 25 listopada 2017

Wyznania [nie]romantyczne [1]

Miałam wrażenie, że Aurelion się rozpłynął po całym przyjęciu, a nawet jak gdzieś mi migał w tłumie, to nie potrafiłam go złapać. W końcu spuściłam głowę, zajmując się przygotowaniami do nauki [ponieważ musiałam się przyłożyć], tylko co jakiś czas szukając niebieskiego osobnika wzrokiem. I kto by pomyślał, że kiedy przysiadłam  do wróżbiarstwa, to Hortensja sama wyrosła mi za plecami, niemalże przyprawiając o zawał.
Ale mimo wszystko musiałam przyznać, że bardzo się cieszyłam z jego pojawienia się. Chyba nawet bardziej niż bardzo.

XXX

Amigo, owinięty wokół mojej talii, przytrzymał mi koc, żeby nie spadł z moich ramion, a ja porządkowałam zastawę w hortensje oraz listki. Całkiem spore trzy imbryki z różnymi gatunkami herbat, filiżanki ze spodkami i łyżeczkami, dwie cukierniczki z innymi rodzajami cukru plus słoiczek miodu. Jak spędzać noc poza akademikiem, to szaleć, choć perspektywa przyłapania przez sadystyczną panią profesor od zielarstwa nie nastawiała optymistycznie. Cóż, jakoś wybrniemy, jeśli nie postanowią nas od razu zabić.
— A u ciebie, Pelciu? Wszystko w porządku? — Zerknęłam na niego z zamyśleniem, podsumowując rzeczy, które mogłam podpiąć pod rubryczkę "dobrze". Listy ładnie napisane i wysłane, w pokoju Promienia na parapecie z dumą stała różowa eszeweria, a moje oceny ulegały poprawie. Powoli przyswajałam obecną sytuację i nie wiedziałam, czy się cieszyłam, czy jednak byłam przerażona.
— Myślę, że wszystko w porządku — odpowiedziałam w końcu z lekkim uśmiechem i odrobiną niepewności. — Jaki wybrałeś film? — spytałam, dodawszy do herbaty malinowej trochę miodu i przysunęłam się, żeby zerknąć na ekran.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis