niedziela, 19 listopada 2017

Bąbelkowy chłopiec [0]

Przetarłem nadgarstek prawej dłoni, rozglądnąłem się niespokojnie po korytarzu, starając się obserwować otoczenie i słuchać go, co było dość trudne, zważając na fakt, że miałem w uszach słuchawki, a w nich dudniącą muzykę, ustawioną na maksymalną moc. Przyznam, mądre to to nie było, ale przynajmniej nie zawracano mi czterech liter sprawami mało ważnymi, ba, wręcz mnie ignorowano. Fakt ten niezmiernie mnie radował, cieszył, przyprawiał wręcz o stan ekstazy.
Jak dotąd nie poznałem nikogo ciekawego i nie miałem tego w planach, bo, póki co, pan Hopecraft wywarł na mnie pierwsze i, niestety, bardzo złe wrażenie. Automatycznie moja chęć zaznajomienia się z ludźmi spadła do zera, a blondyn odpływał sobie w siną dal statkiem S.S.NigdyWięcej.
Rudzielec na horyzoncie, chwiejący się na chudych nóżkach, majtający główką na wątłej szyjce na wszystkie strony. Wyglądał jak szmaciana lalka, którą ktoś potrząsał. W lewo i w prawo. Przód i tył. Zaraz szwy panu puszczą!
No, niekoniecznie szwy. Raczej nogi, bo tuż przede mną wywinął fenomenalnego orła, placnął całym cielskiem na ziemię, a gdy uderzył głową [a raczej nosem] o parkiet, słychać było dość głuchy dźwięk. Zerknąłem na niego przerażony, podczas gdy cały korytarz uczniów zdawał się nie zwracać na to zbytniej uwagi.
Zeskoczyłem z parapetu, wyrwałem słuchawki z uszu i ukucnąłem przy chłopaku.
— Tej, żyjesz? — spytałam, łapiąc się na myśli, że chyba rzeczywiście mam przed sobą trupa. Podniósł niemrawo głowę, jakby to wszystko było absolutnie zaplanowane, albo przynajmniej był już do tego przyzwyczajony. — Nic ci nie jest?
Pokaleczona buźka. Siniaki, plasterki, ranki dosłownie wszędzie. Chłopak powinien zostać zawinięty w folię bąbelkową w trybie ekspresowym, bo nam tu wykituje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis