sobota, 19 sierpnia 2017

Kompilacja: [Hanabi x Aya]

Obudził mnie dźwięk klamki.

Weszłam do pokoju w bardzo dobrym humorze. W przeciągu jednego dnia poznałam naprawdę fajnych ludzi. Hanabi i Yevgeniego. Nie spodziewałam się, że tak szybko zdobędę nowe znajomości. Zastałam wybudzającą się ze snu Hanabi, która chyba zasnęła na podłodze na siedząco, zajmując się walizką. Zerknęłam do niej mimowolnie i znalazłam jakieś wycinki z gazet i papiery.
— Co to jest? — spytałam zaciekawiona.

Aya weszła do pokoju, od razu podchodząc do mnie. Ocknęłam się, szybko zamykając walizkę. Jak na złość, dziewczyna zdążyła dojrzeć wycinki z gazet u góry.
— Aaaa... To są... Te, no... Materiały do badań!

— Co badasz? Lubię takie rzeczy. Podzielisz się? — spytałam rozentuzjazmowana — To na pewno coś ciekawego. Usiadłam na swoim łóżku i czekałam.

Cholera, cholera, co powiedzieć... No nieźle, wkopałam się. Aya uda mnie za szaloną i wyniesie się z pokoju.
— Badam... Sytuacje — powiedziałam, po dłuższym namyśle.

Zobaczyłam, że się denerwuje. Uśmiechnęłam się pokrzepiająco.
— Spokojnie. Możesz mi powiedzieć. Lubię ciekawe dziwactwa — oznajmiłam, odkładając torbę koło łóżka.

— No właśnie, dziwactwa — westchnęłam. — Uznałabyś mnie za idiotkę, która coś sobie wymyśliła  dodałam, podnosząc się z podłogi na łóżko.

— Czemu? Czemu miałabym uznać cię za idiotkę? To mnie można by uznać za szaleńca, który ma bzika na punkcie nowych technologii i sam tworzy małe gadżety. Więc nie bój żaby. Jeśli jesteś świrem, to i ja nim jestem — oznajmiłam, uśmiechając się szeroko. — To teraz powiedz mi, co badasz.

Mówiła sensownie. Powinnam jej uwierzyć? Powinnam uznać, że nie rozpowie tego na całą szkołę?
— Zjawiska paranormalne — powiedziałam po cichu, czerwieniąc się. Może lepiej było nie mówić...?

Moją twarz rozświetlił szeroki uśmiech.
— Naprawdę? Ale super! — wykrzyknęłam. — Podobno w bibliotece straszy. Słyszałam, że wejście tam równa się z ryzykiem śmierci. Masz zamiar tam badania robić? Byłam zachwycona, że nie byłam jedynym świrem w pokoju.

— Nie byłam tam jeszcze, ale miałam zamiar w najbliższym czasie. — Zamyśliłam się na chwilę. — Można ci ufać?

— No jasne, że tak. Sama jestem technologicznym świrem, więc jak rodzina — odparłam, uśmiechając się szeroko. — Poza tym nie jestem z tych plotkar, więc nie bój żaby.

Wzięłam głęboki oddech. Chyba można... W końcu, jak nawiązać więź, mając tysiące tajemnic? Może i mi zrobi się lepiej...
— Moi rodzice w tajemniczy sposób zniknęli. Musiałam zamieszkać u ciotki, oficjalnie stwierdzono zgon, ale nie było podstaw. Wierzę, że żyją. Kiedy już mieszkałam u ciotki, spotkałam tamtego chłopaka. Nie wiem, skąd się wziął, ale nazwałam go Siostrzeńcem. Był w moim wieku, może rok starszy. Zaprowadził mnie do lasu, na polanę. Niewiele mówił. Był bardzo przystojny i — łza mimowolnie spłynęła po moim policzku — przekazał mi ważne informacje. To znaczy, mówił jakby cytatami, nie wiem. Na przykład "nie wszystko jest tym, na co wygląda przy pierwszym rzuceniu okiem". Nie spotkałam go nigdy więcej i okazało się, że moja ciotka jest bezpłodna i nigdy nie miała dzieci... Jakby rozpłynął się w powietrzu. Chciałabym spotkać go jeszcze raz. Od tamtego czasu badam i interesuję się tym wszystkim. Być może uda mi się odnaleźć rodziców. Być może zabrało go to samo, co ich. A może był duchem? Wraz z jego zniknięciem, zniknęła część mojego nastoletniego serca...

— Zakochałaś się? — spytałam całkiem poważnie, starając się nie rozpłakać.
Historia mnie mocno wzruszyła.

— Nie wiem, nie potrafię na to odpowiedzieć. Znaliśmy się jeden dzień... — powiedziałam, tuląc poduszkę.

— Przykro mi. Ale myślę, że jeśli jest to duch, to na pewno wciąż z tobą jest. Może go nie widzisz, ale ci których kochamy, nigdy nas nie opuszczają. Zawsze są z nami. Tak samo twoi rodzice. — powiedziałam, siadając obok niej

Rozejrzałam się dookoła. Nie było go. Nigdy więcej go nie było.
— Wybacz, że zadręczam cię swoimi problemami.

— To przecież nic. — Zaśmiałam się lekko — Wierzę, że uda ci się rozwiązać zagadkę zniknięcia rodziców.
Chciałam dodać dziewczynie otuchy. Sama też wierzyłam, że jej rodzice wciąż żyją. Dopisać do listy. Znaleźć sposób na odnalezienie rodziców Hanabi.

— Planowałam stworzyć klub okultystyczny — zaczęłam, patrząc Ayi prosto w oczy — ale trochę się boję. O członków się nie martwię, bo trzeba być dobrej myśli.

— Pogadaj z ludźmi z samorządu. Na pewno da się coś z tym zrobić – oznajmiłam.
Wyciągnęłam z torby mój szkicownik i otworzyłam na stronie gdzie pisałam imię Yevgeniego w kilkunastu różnych stylach czcionki. Na następnej zaczęłam pisać imię Hanabi w podobny sposób.

Spojrzałam na kartkę, którą dziewczyna stopniowo w ciszy uzupełniała.
— Co tam masz?

— To mój szkicownik. Lubię tak bazgrać imiona w różnych krojach czcionek. Yevgeniemu podoba się ten. — Wskazałam jego imię w falistej czcionce. — A tobie? Któryś z tych ci się podoba?
Wskazałam na jej imię, zapisane na razie w trzech różnych stylach

— Ten — powiedziałam, wskazując na drugi z nich. — Ten jest piękny. Kto to Yev... Jak on miał?

— Yevgeni. Ale też nazywam go Yev. To mój nowy kolega z klubu artystycznego. Vanillia już mnie wprowadziła w szczegóły pracy klubu. Mam do przygotowania pracę na wystawę i jeszcze nie wiem co namaluję — odparłam. — A Yevgeni jest super uroczym chłopakiem. Trochę fajtłapowaty, ale wspaniały z charakteru.

— Klub artystyczny. Kiedyś dużo rysowałam, ale rzuciłam to z braku czasu. Pokażesz jakieś swoje prace? No i wychodzi na to, że w naszej szkole są sami przystojni chłopcy. — Zaśmiałam się, trącając Ayę poduszka.

Zaśmiałam się cicho i podałam dziewczynie mój szkicownik.
— Są tam głównie moje projekty na elektroniczne gadżety. W Utopii razem z rodzicami prowadziłam firmę produkującą takie rzeczy, ale chciałam też zobaczyć, czy nie mam powołania do czegoś innego, więc oto jestem tutaj. By odnaleźć siebie — oznajmiłam, mimo że dziewczyna wcale o to nie pytała

— Jejku, jesteś naprawdę ciekawą osóbką. Co prawda nigdy się takimi rzeczami nie interesowałam, ale to fascynujące, że ktoś to kocha — wyjaśniłam. — Powiedział mi kiedyś, że na świecie jest wiele ludzi, którzy mnie wyśmieją i odrzucą, ale dopóki będę mówić szczerze, znajdę grono, które mnie wesprze i zaakceptuje... — Uśmiechnęłam się na wspomnienie tamtego j e d y n e g o spotkania.

— Już jedną znalazłaś. — Zaśmiałam się — I na pewno znajdziesz takich osób więcej. — Położyłam się na plecach, złożyłam ręce w tubę i wzięłam głęboki wdech.  Tajemniczy, nieznajomy chłopaku! Twoja Hanabi jest w dobrych rękach! Nie masz się o co martwić!

Zaczęłam się śmiać. Może to nie było nazbyt kulturalne, ale nie byłam w stanie się powstrzymać. Przetarłam oczy, pewnie były czarne, przez roztarty tusz do rzęs. Świetnie, Wanda, Aya, J a m e s, dość łatwo znaleźć tutaj osoby, które rozumieją.

Sama roześmiałam się głośno, ale po chwili przypomniałam sobie, która jest godzina i postarałam się uspokoić. Odłożyłam szkicownik na bok i wstałam.
— Pójdę się umyć. Trochę jestem śpiąca i chciałabym pójść już spać — oznajmiłam, zbierając z szafy piżamę i kosmetyczkę, którą chciałam potem już zostawić w łazience, jeśli uda mi się jeszcze znaleźć miejsce

Obserwowałam dziewczynę, kiedy szykowała się do kąpieli. Ostatecznie weszła do łazienki z uśmiechem na ustach, a po chwili usłyszałam odkręconą wodę. Miła. Bardzo miła.
— Dobranoc — powiedziałam, kiedy wyszła z ręcznikiem na głowie.

Wzięłam długi gorący prysznic i stwierdziłam, że umyję także włosy. Po skończonym relaksie pod ciepłym strumieniem wody oraz po ogarnięciu całej reszty, wyszłam z ręcznikiem na głowie i w moim błękitnym piżamowym komplecie z powrotem do pokoju.
— Dobranoc — powiedziała Hanabi, gdy usiadłam na swoim łóżku i rozpuściłam włosy.
— Dobranoc — odpowiedziałam, odkładając bransoletę, którą wcześniej przed kąpielą zdjęłam z uda. Zawinęłam się w kołdrę i po chwili zaczęłam odpływać w objęcia Morfeusza.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis