Spojrzałem na obraz, któremu przypatrywała się dziewczyna i odpowiedziałem bez zastanowienia:
– Co powiesz na małe wywoływanie duchów? – Na mojej twarzy pojawił się lekko chytry uśmieszek – Może być ciekawie – dodałem trochę ciszej. Twarz dziewczyny wykrzywiła się w lekkim grymasie, a jej właścicielka wzruszyła ramionami.
– Świecie, tablice, lustra, bazgrołki i te sprawy? – Ton dziewczyny, kiedy to mówiła, w ogóle nie oddawał powagi sytuacji, ale może to i lepiej – Dlaczego nie? Zawsze jakiś sposób.
– Może zostańmy tylko przy świecach i bazgrołach, no chyba, że znajdziemy pozostałe przedmioty –powiedziałem, rozglądając się za dogodnym miejscem na rysowanie bazgrołów. Momentalnie stwierdziłem, że będzie trzeba zrobić mini przemeblowanie. Dziewczyna skinęła głową na moje słowa.
– To ja idę poszukać przedmiotów – powiedziała z lekkim wahaniem, odchodząc w głąb biblioteki. Ja w tym czasie zacząłem powoli przesuwać stoły, aby zrobić trochę miejsca. Nie było tego zbyt dużo, ale powinno wystarczyć. Zacząłem grzebać w starej szafie, która była otwarta, jednak i tak nic tam nie znalazłem. Pozostało mi tylko czekać na dziewczynę. Jeżeli nic do pisania nie znajdzie, najwyżej użyjemy mojej krwi, a co mi tam. Po chwili usłyszałem krzyk dziewczyny. Zbyt głośny krzyk oznajmiający, że znalazła dwie świece.
– Powinno wystarczyć – odkrzyknąłem jej. – A masz coś do pisania czy radzimy sobie drastyczniejszymi sposobami? – dodałem w miarę głośno, aby mnie usłyszała.
– Jakimi drastyczniejszymi sposobami? – zapytała dziewczyna.
– Trochę się natnę i nabazgrany to krwią – odpowiedziałem na tyle głośno, aby mnie usłyszała. –Spokojnie nic mi nie będzie, przywykłem – dodałem, aby się nie niepokoiła. Dziewczynie zapewne nie podobał się ten plan, ale czy mieliśmy lepszy?
– Jak to „Przywykłem"? – spytała, podchodząc do mnie i patrząc mi w oczy. Nie podobał mi się jej wzrok, było w nim widać zmartwienie.
– Powiedzmy, że nie każdy ma łatwe życie – powiedziałem. Nie miałem zamiaru nic innego mówić, a nacięcie się nie było dla mnie dużym problemem. Wszak kiedyś oderwało mi rękę. Po chwili wpatrywania się we mnie dziewczyna westchnęła i spuściła wzrok.
– Niestety – burknęła. – Gdzie mam postawić świece?
– Na czubkach z tego, co pamiętam – powiedziałem, nacinając sobie lekko nadgarstek o kawałek ostrego metalu wystającego z mojego ramienia. – Więc najpierw będzie to trzeba narysować. - Dodałem, robiąc kleksy z krwi, tam, gdzie miały być czubki, aby potem rozprowadziłem krew palcem. Po chwili wszystko było narysowane, a ja oderwałem kawałek swojej i tak już starej bluzki, aby zrobić prowizoryczny opatrunek. – Już po wszystkim – powiedziałem do dziewczyny, która miała zamknięte oczy. Kiedy tak spojrzałem na pentagram, stwierdziłem, że to może jednak nie był najlepszy pomysł. Kto wie, co się teraz zdarzy, ale nie ma czasu na wycofywanie się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz