wtorek, 16 października 2018

Mam sprawę [5]

— Co ma pan na myśli, pytając jakiego rodzaju? Z wyborem miejsca wolałam poczekać, aż otrzymam pańską odpowiedź. — Yhm, bardzo dyplomatyczna odzywka, szanowna panno. Problem polegał na tym, że doskonale znałem te dzikie zagrywki współczesnej młodzieży. Ani człowiek się obejrzy, a już tkwi po kolana w gównie, bo nieopatrznie obiecał coś z niczego wyczarować, gdy wokoło wrzaski, lecą kurwy i dzieje się jedna, wielka apokalipsa.
— Gdybym lubowała się w rozpijaniu ludzi, których porywam na herbatki i przystawała na prośby podania czegoś mocniejszego, wierzę, że więcej osób chciałoby pijać u mnie herbatę. — Też prawda, chociaż panna była przecież właścicielką Vladdy`iego, więc święcie wierzyłem, że miała jakiś tam istotny wpływ na zapędy alkoholistyczne miśka. Jaka matka, taka córka i inne pierdy. — Wszystkie formalności, uprawnienia, et cetera załatwię — powiedziała, zaraz upijając łyk ciepłego naparu. Potrzebowałem kilka chwil na przemyślenie całej sprawy. W sumie obecność starszych absolwentów nie byłaby tutaj taka zła, wiele osób mogłoby zacząć rozglądać się za pracą dorywczą, a przy tym widzieć rzetelny przykład, że nie każdy student naszej uczelni kończy na odwyku. Jeżeli miałbym powierzyć komukolwiek zadanie przekonywania uczniów, że jeszcze mogą wyjść na ludzi, to oddałbym je w ręce siedzącej przede mną dziewczyny. A zgoda tam.
— Będę potrzebować gotowego planu rozpisanego, zanim udzielę oficjalną zgodę, ale podoba mi się, w jakim kierunku zmierzasz, Eternum — powiedziałem w końcu, po upiciu kilku lekkich łyków gorącego napoju. — Szanuję to, dlatego masz ode mnie wstępną zgodę. Nie spierdol jednak tego, Eternum, przysięgam, mam dość bałaganu i bez twoich herbacianych mrzonek.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis