Brakowało mi tego uśmiechu. Długich nóg. Błękitnych oczu otoczonych gęstwiną ciemnych rzęs. Tych gęstych blond włosów, w których po chwili utonąłem, gdy tylko przyciągnęła mnie do siebie. Tego całego ciepła, bo tym właśnie cała emanowała, rodzinnym ciepłem, spokojną ostoją, nawet jeżeli gdzieś w jej głowie siedziały zupełnie odmienne rzeczy.
Tęskniłem.
— Dobrze, że jesteś — oświadczyła cicho, ciepłym szeptem muskając moje ucho, a następnie prowadząc do sofy i delikatnym pchnięciem sugerując, abym usiadł, co zrobiłem z wielką chęcią. — Dexter na szale nudy i braku inspiracji wyrywa sobie włosy z głosy, przerzucając się na inne dziedziny nauki. James wyjeżdża z Nivanem, na jakieś leczące czary-mary, rezygnuje z funkcji przewodniczącego. Miracles zostaje nowym prezesem tej obory. Wkurwiam się z matką o prawa do opieki nad moją młodszą siostrą. Mińsk zatrudnić ma w końcu psychologa u nas. Mamy znowu porządny remont mieć zrobiony. Amadeusz jest super. Nadal nie mam psa. Duch wciąż straszy. — Dużo informacji na raz, ale czego się spodziewać, w końcu nie było mnie... kilka miesięcy? Szybko minęło. — A co u ciebie, Foma? — zapytała, mrużąc oczy, a ja przez chwilę poczułem się jak otoczona przez drapieżniki sarna.
Odchrząknąłem, opuszczając wzrok i poklepałem dłońmi swoje uda, zastanawiając się, od czego zacząć.
— Jest... świetnie — stwierdziłem, może i z lekkim zdziwieniem, bo przecież chyba nigdy tak nie powiedziałem. Jakby to świetnie znajdowało się tylko w moich sennych marzeniach, było nieuchwytnym cudem. — Serio, jest dobrze. Odpocząłem, wróciłem do tańca, chociaż bardziej hobbystycznie, pływam, znowu robię zdjęcia, gram na klarnecie... Jakby znowu mam chęci, energię — oświadczyłem, uśmiechając się szeroko, przy okazji pokazując swoje zęby i przenosząc wzrok na kobietę. — I... — zatrzymałem się na chwilę, przygryzając policzek, bo to chyba była najgorsza informacja z najlepszych, przynajmniej dla otaczających mnie osób — dostałem propozycję stażu. Przy wykopaliskach. I chciałbym ją przyjąć, co wiąże się najpewniej z tym, że to mój — odchrząknąłem nerwowo — ostatni semestr.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz