Ostatecznie schowałem twarz we włosach chłopaka, praktycznie się rozpływając, bo przecież one były takie miękkie, gęste i w dodatku delikatnie łaskotały skórę, ale nie we wredny, nieprzyjemny i wyzywający sposób, by tylko rozjuszyć ofiarę, tak jak lubiły robić to dłonie Oakleya.
— Ósmy lutego — odpowiedział na moje pytanie, a ja od razu zakodowałem, a przynajmniej spróbowałem zakodować tę informację w głowie. I co z tego, że prawdopodobnie nigdy miała mi się nie przydać. Lepiej wiedzieć więcej, niż mniej, bo co jak się okaże, że jednak zapomniałem o jego urodzinach i nie mam żadnego prezentu? — Pierwszy pocałunek? — zapytał, parskając śmiechem, a ja mu zawtórowałem i pokręciłem głową, przy okazji unosząc delikatnie twarz, bo nikt z nas raczej nie chciał, by niebieskie włosy wylądowały w moich ustach.
— Na jakiejś imprezie, chyba piętnaście lat miałem, pijany w sztok, uchlany do granic wytrzymałości mojego organizmu, o pocałunku dowiedziałem się od znajomego następnego dnia, gdy znaleźli mnie na drzewie w ogródku, więc nie, nie opowiem ci gorących szczegółów — oświadczyłem, uśmiechając się dosyć nieporadnie i drapiąc się po głowie. — Z jakąś dziewczyną, chyba Anja miała na imię, jeżeli ciebie to interesuje. A taki oficjalny pierwszy pocałunek, który chciałbym, żeby był moim pierwszym to chyba z Tadeuszem, jak miałem szesnaście. To był fajny związek, w sumie ciekawe, co tam u niego, bo rozstawaliśmy się jako przyjaciele — mruknąłem, mrużąc oczy na krótszą chwilę. — No i jeszcze jest Przewalski, ale to już zupełnie inna historia. Twoja pierwsza miłość?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz