środa, 25 lipca 2018

Niby nic [53]

I tylko się uśmiechał, muskając palcami moje biodra, niecierpliwie zahaczając koniuszkami paznokci o gumkę bokserek.
Aż nie pociągnął gwałtownie w dół, specjalnie robiąc to w taki sposób, by materiał po prostu wbił się w mojego penisa, za to pośladki zostałyby odsłonięte. Syknąłem, odchylając głowę do tyłu z powodu przyjemności, jak i drobnego bólu, który mi dostarczył, i zaciskając powieki oraz otwierając usta w lekkie "o", przez co paczka z kondomem oczywiście wypadła na materac, tuż obok nas.
Och, lisek chytrusek.
— Kurwa, Oakley, pojebało? — wymruczałem, powracając do pierwszej pozycji, jednak tym razem pochyliłem się jeszcze bardziej nad chłopakiem, klatką piersiową dotykając tej jego, jak i nosem muskając policzek. Poruszyłem biodrami, a w tym samym czasie jedną dłonią, bo drugą jednak musiałem się podtrzymywać nad nim, zacząłem zsuwać w końcu z siebie bokserki, w końcu to chyba był już odpowiedni czas. — Pomożesz mi troszkę, prawda? Tylko tym razem, błagam, uważaj, bo inaczej skończysz z twarzą wciśniętą w poduszkę i przysięgam, bardzo ładnie się odwdzięczę, a ty na pewno będziesz w wniebowzięty — dodałem, bardziej sycząc niż mówiąc i dalej nosem zajmując się skórą chłopaka. — Może zdjąć ci te okulary, co? Jak bardzo ciebie w nich uwielbiam, to nie wiem, czy będzie ci w nich wygodnie, a przecież po co masz się męczyć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis