środa, 25 lipca 2018

Niby nic [51]

Pokiwał głową, bardzo ociągając się z odsunięciem dłoni od moich kosmyków i z charakterystycznym grymasem na twarzy, bo te kilka centymetrów było kilkoma centymetrami za daleko i chyba obaj zdawaliśmy sobie z tego sprawę.
Zsunąłem się z chłopaka, wcześniej muskając jeszcze jego twarz dłonią i przyglądając się jej, jakby zaraz jednak miał rozpłynąć się w tym powietrzu, zniknąć, a ja już nigdy bym go nie ujrzał.
I chyba byłoby mi trochę przykro i melancholijnie.
Westchnąłem cicho, biorąc się za rozpinanie paska i guzików moich spodni, a następnie szybkie zsunięcie ich z bioder, co było dosyć ciężkim wyzwaniem, patrząc na to, że na łóżku jednak było mało miejsca. Kilka razy poleciałem do przodu, raz uderzając twarzą o brzuch Nivana, który w odpowiedzi wybuchał bardzo ładnym śmiechem.
No a kiedy już pozbyłem się tych strasznych spodni, przed ściągnięciem bokserek wypadało sięgnąć po prezerwatywy, które spokojnie leżały sobie w szafce nocnej. Westchnąłem, podnosząc się z łóżka, na co dostałem ciche, pełne zawiedzenia burknięcie, a po chwili już zacząłem plątać się w tych naszych ciuchach leżących na podłodze.
Kto kiedykolwiek oświadczył, że seks jest prosty i przyjemny, niech pierwszy rzuci kamieniem.
Przy okazji zahaczyłem również palcem u stopy o kąt jakiegoś mebla, dlaczego by nie, bólu nigdy nie za mało.
Po dłuższej chwili jednak ponownie siedziałem okrakiem na chłopaku z paczuszką z prezerwatywą zaciśniętą pomiędzy zębami i dłońmi na własnych biodrach, bo chciałem, aby te zajęły ściąganiem ostatniego kawałka mojego ubioru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis