wtorek, 24 lipca 2018

Niby nic [39]

A jego krzyki rozkoszy w końcu musiały dotrzeć do moich uszu, wybudzić z tego dziwnego, zwierzęcego stanu.
Bo mogę szczerze stwierdzić, oprócz dźwięków, które z siebie wtedy wydawał, tych szorstkich jęków, sapnięć i łkania (to w mojej pamięci wyryło się najbardziej), nie pamiętam dosłownie nic. Świadomość mnie opuściła, tak jak zdrowy rozsądek, bo gdy już ją odzyskałem, zdążyłem zauważyć te zadrapania, ba, w kilku miejscach pokazało się chyba trochę krwi.
Odsunąłem się gwałtownie od chłopaka, w końcu orientując się, co przed chwilą z nim robiłem. Zerknąłem na jego twarz, prosto w błękitne oczy, z dozą niepewności, ba, przerażenia i strachu, bo nigdy nie powinienem był tego zrobić, dać się ponieść i zapomnieć.
Kolejna pozostałość z przeszłości, no cóż.
Wsunąłem palce w swoje włosy i westchnąłem głośno, odchylając głowę do tyłu po raz kolejny. W końcu pochyliłem się nad twarzą chłopaka, musnąłem jego żuchwę opuszkami, a wargami dotknąłem tych jego. Z czułością i delikatnością, bo chyba na to zasługiwał.
— Przepraszam — wymruczałem, przykładając czoło do czoła i powoli uspokajając oddech, przy okazji zaciskając mocno powieki, bo nie byłem pewny, czy dałbym radę spojrzeć w te błękitne tęczówki.
Walsh, ale się z ciebie baba zrobiła, jakby podsumowałby to mój kochany braciszek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis