poniedziałek, 23 lipca 2018

Niby nic [33]

Mruczał ładnie, mruczał cudownie, co zdecydowanie z przyjemnością i delikatnością muskało mój słuch. Drżał pode mną, wyginał się w łuki, a co ja mogłem z tym wszystkim robić, po prostu rozkoszować się bliskością drugiego, wyjątkowo ciepłego (tutaj miałem wrażenie, że nie należy to do rzeczy typowych) ciała, które z każdym moim ruchem chciało jeszcze więcej całego mnie, bym poruszył się jeszcze jeden raz, nawet ostatni, który następnie przechodził w przedostatni i tak dalej.
Zacisnął palce na moich plecach, zadrapał skórę paznokciami, na co delikatnie syknąłem, bo następnego dnia musiały zrobić się na nich cudowne i bardzo wygodne strupy, zdobycz wojenna, trofeum, które po sobie zostawiła rozedrgana ofiara.
Och, naprawdę go uwielbiałem, jakkolwiek by to nie zabrzmiało.
Po prostu w pewnym momencie chyba oboje się ze sobą związaliśmy, nawet jeżeli cała ta sytuacja nie miała romantycznego, emocjonalnego podłoża, a raczej składała się ze zwierzęcych rządz i podstawowych potrzeb każdej żywej istoty.
Sapnął jeszcze jeden raz, a nawet ze mnie wyrwało się kocie mruknięcie, gdy opuszkami palców przejechał po moich biodrach. Pociągnąłem jeszcze raz za niebieskie włosy, a następnie zacząłem kontynuować moją podróż w inne zakamarki ciała chłopaka, schodząc coraz niżej, docierając do cały czas opadającej i wznoszącej się klatki piersiowej w zastraszającym tempie.
— Mogę? — Bo wolałem upewnić się na temat wszystkiego, każdego ruchu, chcąc usłyszeć jego zgodę.
Może jakiś uszczerbek z przeszłości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis