niedziela, 3 czerwca 2018

Nasza zima zła [0]

Zima. A co za tym idzie? Mróz. A co za tym idzie? Biało. A dlaczego biało? A bo śnieg napadał. A czemu równa się śnieg? Zamrożonym częściom, korozji, zaspom i zdecydowanym utrudnieniom w codziennym funkcjonowaniu, czy czymkolwiek, przynajmniej dla osoby na wózku.
A zgadnijcie, kto siedział do niego przykuty od dobrych osiemnastu lat, czy coś koło tego. No a ja.
A zgadnijcie, kto jest bardzo uparty i z uporem maniaka pragnie funkcjonować jak cała reszta społeczeństwa, chociaż nie jest to możliwe, ale w sumie pogodził się z tym już dawno i próbuje po prostu zdziałać jakiś cud. No też ja, no brawo dostajecie talon na balon wszyscy, co mi tu zgadli.
I zgadnijcie, kto kochał zimę jak żadną inną porę roku, bo odpowiadała mu najbardziej i najpiękniej do niego pasowała? Też, oczywiście, ja.
Dlatego sunąłem przez podwórko jak pan i władca, łapiąc w usta płatki śniegu, ciesząc się chwilą spokoju i otoczeniem, bo mroźne krajobrazy były zaprawdę cudowne. Przyciskałem tylko jeden guziczek, sterowałem jedną wajchą, uśmiechając się szeroko i odprężając, bo nie chciałem się zbyt zmachać i tak szkoła sama w sobie była wystarczająco męcząca.
Puf.
Trzaśnięcie.
Nagłe zatrzymanie, spojrzenie w dół, przekleństwo pod nosem, chociaż bardzo rzadko się tego dopuszczałem.
Wjechałem prosto w zaspę śnieżną, utknąłem.
Szarpanie ciałem do przodu nic nie dawało. Pracujący silnik połączony z ruchami dłoni też mało co. Koła ani drgnęły.
Utknąłem jak ostatni idiota.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis