W ciszy obserwowałem, jak wkłada ręce do kieszeni i oczyszcza gardło, czy jak się to tak naprawdę nazywało. Patrząc na złożoność natury ludzkiej, mógł robić dosłownie wszystko. A ja nie byłem pewny, do jakiego stopnia chcę akurat to zagadnienie poznać.
— Samej pracowni nie ma, ale w bibliotece znajdziesz kilka komputerów, kontakty na każdym przejściu, poznajdujesz też pewno jakieś gniazdka sieciowe. No i dostaniesz własny kuralet, to jest tablet z planem lekcji, poradnikami, jakimiś podręcznikami i innego tego typu pierdołami. A skoro już do nieszczęsnego sprzętu dotarliśmy, to jakiś kolorek obudowy byś sobie życzył? Czarny? Biały? Kolorkowe też się znajdą, może jakiś tęczowy został na stanie.
Kuralet. Kolory. O co on mnie pytał? Czyżby sugerował, że lecę tylko na urządzenia w odcieniu #EE82EE bądź #DC143C? Przewróciłem oczami na tyle szybko, że Nivan tego nie zauważył. Nie chciałem dawać mu kolejnych powodów do żartów.
— Nie jestem rasistą w kwestii kolorów — mruknąłem urażony taką sugestią. — Jest mi to obojętne.
Wyjrzałem przez okno na zewnątrz, przeskakując wzrokiem od jednej osoby do drugiej. Z czystej ciekawości i chęci zajęcia pamięci podręcznej czymś innym. Nadal zastanawiały mnie przyczyny zachowania chłopaka w taki, a nie inny sposób. Szkoda tylko, że nigdy nie będzie mi dane poznać go dokładniej. Cóż za strata!
— Co dokładniej robicie w wolnym czasie? — spytałem luźno, jakby od niechcenia, ukrywając swoje prawdziwe zamiary za fasadą uśmiechu, będącego stosunkowo dobrą próbą odtworzenia grymasu Oakleya. — Biegacie po drzewach czy snujecie się po szkole, udając ważnych? A może to i to?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz