Wpatrywałem się jak zauroczony w Adama, który podrzucał owoc z takim spokojem i wyczuciem. Zdziwiłem się nawet, że tak dobrze idzie mu wykonywanie tej czynności. Bo w końcu, ludzie nie mają tak wyczulonego oka, jak androidy czy inne mechy. Wychodzi na to, że zdolności motoryczne są na wysokim poziomie. A może to tyczy się tylko Walsha?
— Powiedziałbym, że normalnie, ale pewnie nie dla ciebie.
Oh, to miłe, że potraktował mnie w ten sposób. Niektóre osoby śmiały się ze mnie za zadawanie pytań tego typu, lecz czy to moja wina, że nie jestem ekspertem w dziedzinie, która nigdy wcześniej mnie nie dotyczyła?
— Jestem słaby w takie gierki, ale... Czasami jest tak, że rozpływasz się wraz z jedzeniem, bo jest tak dobre i mógłbyś jeść i jeść, nie przejmując się resztą i tym, że powoli zaczyna ciebie boleć brzuch. Czasami trafisz na coś kwaśnego — Wodziłem wzrokiem za owocem. Być może to część prezentacji Adama? — i będziesz krzywić się jak cholera, choć nie zaprzestaniesz jedzenia, bo smak ci podpasuje. Albo zjesz coś słonego i w końcu poczujesz na języku to dosyć nieprzyjemne dla niektórych odczucie, niby szczypanie.
Westchnął, przerywając na chwilę swoją wypowiedź. Byłem gotowy odezwać się po raz kolejny, ale usłyszałem ponownie głos mężczyzny.
— No i gorzki, tego po prostu przetrawić się nie da. I raczej ciężko to opisać.
Postanowiłem zignorować ten dziwny grymas, zupełnie jakby oprogramowanie Walsh.exe natrafiło na błąd krytyczny. Pozwoliłem mu w spokoju zjeść owoc, zajmując się w tym czasie tworzeniem swojej kopii zapasowej, tak na wszelki wypadek.
— Dziękuję za takie... Dokładne wytłumaczenie — mruknąłem, udając zamyślony ton. — Nie chcę cię męczyć pytaniami.
Zbliżyłem się niepewnie do Adama i spojrzałem na jego twarz.
— Więc może jestem w stanie ci się jakoś za to odwdzięczyć? Preferowałbym nie być dłużny komukolwiek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz