piątek, 11 maja 2018

Wprowadzenie: Shell [19]

Kolejne westchnięcie. Kolejny uśmiech. Kolejne dane, napływające strumieniami do bazy danych. Nie pasuję tutaj. Po prostu nie pasuję. Nigdy nie będę, chociaż w nikłym stopniu jak ludzie, nigdy nie zrozumiem mowy ich ciała. Bo na przykład teraz, na podstawie postawy Nivana, mogłem wywnioskować, że jest znudzony i chce iść. Jednak co mi to da? Nic. Zupełnie, całkowicie nic. To tylko suche fakty, a ja nie mam pojęcia, co z nimi zrobić.
— Nie bez powodu nazywają się klubem miłośników zwierząt, Shell. Nic mu nie zrobią, a jak już, to pomogą. Obiecuję — Mimo że cel słów był zapewne zupełnie inny, skrypt odpowiedzialny za fantomowy smutek odpalił się po raz kolejny. Dodatkowo w pętli, bo doszły do tego zmienne. Po prostu cudownie.
— Chodź i go odsłoń, bo jeszcze go przydusisz. — Słysząc prychnięcie, przytaknąłem nieznacznie i wykonałem polecenie, ptaka przytulając do mojej piersi, aby nie upadł. Następnie poszedłem za mężczyzną, wbijając spojrzenie w jego plecy. Nie wiem, co on sobie o mnie myślał, ale dla mnie był kimś, kto mimo mojego wybitnie nieatrakcyjnego charakteru, nie zostawił mnie gdzieś na pastwę losu. Tak przynajmniej chciałem się pocieszać, bo zdawałem sobie sprawę, że robi to w większej części z przymusu niż własnych chęci. Ale wolałem się oszukiwać.
Aby jakoś pokazać, że interesuje mnie to, co robi, zadawałem pytania. Były może głupie, bo oscylowały wokół nazwisk mijanych osób, numerów klas, gdzie odbywają się zajęcia czy po prostu planu lekcji. Jednak lepsze to niż cisza.
— Nivan — zacząłem po raz kolejny, przyspieszając kroku — Co sądzisz o tej szkole? Tak subiektywnie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis