piątek, 11 maja 2018

Wprowadzenie: Shell [17]

Tak po dłuższym namyśle, Oakley przypominał wtedy rybę, podnosząc te swoje brwi i otwierając usta. Nie zdziwiłbym się, gdyby nagle obrósł łuskami.
Na to jednak się nie zanosiło.
Sądząc po spojrzeniu mężczyzny, zdziwionym, a zarazem chyba nieco zdenerwowanym, doszedłem do wniosku, że lepiej będzie, jak będę zajmował się moim nowym znajomym.
— Targasz mnie tu tylko dla tego zwierzaka?
Słysząc bezsilność w głosie Nivana, wzruszyłem ramionami i zająłem się sprawdzaniem, czy da się jakoś naprawić skrzydełko ptaka. Chciałem mu pomóc i przechować w moim pokoju. Nawet gdybym musiał ukrywać zwierzę, to i tak to zrobię. To będzie mój przyjaciel. I pewnie jedyny przyjaciel, który mnie nie zostawi.
Samiec odetchnął tak głośno, że nie mogłem już udawać, że wcale go tam nie ma. Musiałem się wyprostować i okryć ptaka swoimi dłońmi, gdyby któremuś z nas wpadł do głowy dziwny czy głupi pomysł.
— Wspaniale, że tyle się o nim dowiedziałeś i że uważasz, że jesteśmy podobni, ale chciałbym dokończyć oprowadzanie cię, bo mam jeszcze trochę do roboty. Odstawimy go do kogoś od klubu miłośników zwierzaków i dokończymy wprowadzanie, dobrze?
— Odstawić? Jak rzecz? — spytałem z niedowierzaniem, po czym odwróciłem spojrzenie w bok. — Ale... Nic mu się tam nie stanie? Nie chcę, żeby umarł. Przeze mnie.
Westchnąłem cichutko, ściągając nieco barki.
— Obiecujesz, że się nim zajmą?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis