Spoglądając na Oakleya, poczułem coś na wzór smutku. I zazdrości. Definitywnie zazdrości.
A dlaczego?
Dlatego, że był ludzki. Jego reakcje były skomplikowane, uwarunkowane latami podobnych przeżyć i rozbudowanym charakterem. Odczuwał całą gamę emocji, których mnie nie będzie nigdy dane, chociażby spróbować. Miał złożone relacje między swoimi pobratymcami. Posiadał też własne zdanie. Rzecz zupełnie mi obcą. Przygasłem nieco, kiedy odpowiedni skrypt w moim wnętrzu zareagował na nowe dane środowiskowe.
— Ta, tylko nie wysyłaj moich danych do FBI, czy czego tam innego. Nie chcę skończyć jako potencjalny obiekt badawczy. — Nivan podciągnął rękawy bluzy, co sprawiło, że od razu podniosłem głowę, reagując na ruch. — Nie wiem, z godzinę, w porywach do dwóch. To jak? Idziemy?
Przytaknąłem nieznacznie, po czym zacząłem odłączać się od prądu. Tak, jak mnie uczono. Wpierw chwyciłem nasadę kabla w palce, aby móc wyciągnąć go szybkim, lecz dokładnym ruchem. Zmieniłem pozycję na bardziej stabilną, wolną rękę trzymając w gotowości, gdybym nagle upadł. A to się zdarza. Zwłaszcza kiedy przerwę ładowanie bezmyślnie i nastąpi nagły spadek mocy. Przygryzłem twardą wargę i wyciągnąłem kabel.
Przed oczami od razu zrobiło mi się ciemno, a zaledwie sekundę później, zobaczyłem komunikat o restarcie systemu. Jak dobrze, że zapisuję swoje wspomnienia automatycznie w chmurze! Technologia w służbie AI. Czy jakoś tak.
Kiedy ładowanie dobiegło końca, zamrugałem intensywnie, wyprostowałem się i sprawdziłem funkcje ciała. Następnie, wstając z łóżka oraz badając w tym samym czasie sprawność obu dłoni, podszedłem do Nivana. Nie chciałem, żeby czekał na mnie ani chwili dłużej.
— Możemy iść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz