poniedziałek, 7 maja 2018

Wprowadzenie: Shell [0]

Zamrugałem gwałtownie, widząc kartę nowego. Że, kurwa, co? Przekartkowałem szybko dokumenty, przeczytałem wszystko dokładnie i jeśli bym powiedział, że szczęka mi nie opadła, to łgałbym, kurwa, jak najgorszy pies.
Mieliśmy tu wszystko. Od pierdzielonych ludzi, przez jakieś pieprzone mutanty, po centaury, które radośnie stukotały kopytkami po dziedzińcu szkolnym. Nawet na ducha się załapaliśmy i jedynego w swoim rodzaju dyrka, ale pieprzona Sztuczna Inteligencja?
Odwiedziny Utopii brzmiały kusząco, chociaż w sumie, po dłuższym zastanowieniu, wolę jeszcze nie zostać opętanym plagą pieprzonych, narwanych mechów, którym nagle by porządna maniana odpierdoliła.
Przetarłem policzek, zastanawiając się, w jakie bagno dałem się wciągnąć przez te kochane pieprzone brązowe oczyska, które wystarczało, żeby ładnie się na mnie spojrzały, a dawałem się jak najłatwiejsza dupa i naprawdę mniejsza o to, że nią byłem.
I nawet jeśli wizja posiadania w placówce czegoś więcej, niż tylko istoty humanoidalnej, czegoś, co przewyższa całą resztę, błyszczy tak mocno, że aż po oczach daje, to równie mocno przerażała.
Bo notatka zostawiona przy skrócie „AI” pozwalała popuścić wodze fantazji.
Przypomnieć palcom wystukiwane po nocach kody.
Przelatujące przez oczy ciągi cyfr.
Te kilka, kilkanaście groszy, adrenalinę, chętkę...
Pokręciłem głową, nie zmierzało to bowiem w dobrym kierunku. Westchnąłem cicho. Renee wyemigrowała do swojego pokoju, mówiąc, że pierdoli to wszystko, Hopecraft może sobie swoje papiery w pizdę wsadzić, a tak w ogóle, to ma okres i mamy się wszyscy od niej odpieprzyć. Yamir za to pewnie szlajał się z Wandą, licząc na coś więcej, niż nieudolne trzymanie sobie nawzajem plecaków.
Pomachałem Adamowi, którego akurat minąłem na dziedzińcu, gdzie miałem czekać na nowego uczniaczka.
Obie pary niebieskich oczu wymieniły się pobieżnymi spojrzeniami. Może nawet przygryzłem wargę na wspomnienie ust mężczyzny.
Ale teraz miałem czekać na...
Zerknąłem ponownie na kartę.
Shella Asimova.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis