Prawdopodobnie postąpiłam zbyt pewnie, a rozczarowanie było niezwykłe, kiedy Foma wysilił się tylko na dość głośne westchnięcie i posłanie mi przepraszającego spojrzenia.
— Tak, dla Dextera, raz na jakiś czas może, a ja nie wiem, czy mogę się podzielić — powiedział, za chwilę śmiejąc się głośno i dalej babrząc łychę w garnuszku. Czekolada z chwili na chwilę coraz radośniej bulgotała, a zapach roznoszący się po pomieszczeniu powoli doprowadzał mnie do szaleństwa i chęci jak najszybszego zanurzenia warg w życiodajnym napoju. — Ale tyci, tyci mogę ci coś skubnąć. Tylko cichosza, ustalone? — Pewnie oczy mi się rozjarzyły dość mocno, bo chłopak uśmiechnął się szerzej i nawet pokręcił głową, widząc moją reakcję.
— Cichosza o czym? Nie wiem, co masz na myśli — odparłam, radośnie szczebiocząc i przyciskając przy okazji palec wskazujący do ust, na znak, że nie mam zamiaru zdradzać Dexterowi ani słówka o naszym małym przekręcie. Przecież nie musiał się dowiedzieć, że część jego porcji poszła na cierpiącą na niedobory cukru dziewczynkę z Valentine.
Za chwilę do mojego kubka została wlana porządna chochla gorącej czekolady. Podziękowałam szybko, łapiąc za kubek i dmuchając, bo nie miałam najmniejszej ochoty się oparzyć.
— Jest naprawdę dobra, Dexter ma jednak szczęście — dodałam, kiedy spróbowałam napoju. Samej zdarzało mi się robić słodkości w wakacje. Na wspomnienie automatycznie dosięgnęłam dłonią pasemek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz