Noah Maria D'Artagnan. Kto by pomyślał, że i ten rok zaowocuje kimś ciekawym w szeregach naszej wspaniałej, prawie utopijnej placówki. Pomijając fakt, że większość osób topiła się we własnych łzach spowodowanych nadmiarem kartkówek czy niepełnych księgozbiorów. Ewentualnie dla szczególnie wytrawnych jednostek zawsze zostawał alkohol, który brać uczniowska przemycała z prawdziwym powołaniem, a profesor Remus czy dyrektor Mińsk zawsze mieli przy sobie butelkę czegoś na zapicie własnej marnej egzystencji. Gdy w szkole przebywała sekretarka, jeszcze dało się to w jakiś sposób kontrolować, całe towarzystwo znaczy, ale im dalej w las, tym co raz bardziej wszystko się kiełbasiło nam trzy przez czwarte.
Heather została asystentką, Nivan w sumie sekretarką, Dexter rozstał się z Fomą, a Przewalski wrócił do domu. Wandzia zaciekle broniła honoru brata, w czasie gdy Renee swobodnie romansowała za jej plecami z Yamirem. Pel poiła wszystkich herbatką, ale wydawało się, że nawet Adam (Walsh już, nie Mińsk) tracił zapał do niszczenia przeciwników. Miracles nawet już tak ani nie ćpał, ani nie wnerwiał towarzystwa razem z Diaskro za bardzo. Zbliżał się jedynie wieczór kawalerski Vina (choć nikt nadal nie wiedział, jak wygląda cała impreza w wersji "po wampirzemu"), Hera wciąż uciskała ludzi gazetką, a Plotkarz mieszał dalej.
Innymi słowy potrzebowaliśmy nowości. Zajęcia czymś myśli, jakimś nowym interesującym materiałem, a Noah wydawała się być idealna. Może dlatego stałem aktualnie na dziedzińcu, oczekując przyjazdu nowej uczennicy. Związałem tylko włosy w kucyk, żeby natrętne kosmyki nie zasłaniały mi widoku.
Noah, gdzie jesteś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz