wtorek, 22 maja 2018

Spadam [17]

Wzruszył niedbale ramionami, a ja w odpowiedzi posłałam mu słabiutki uśmiech, wzdychając ciężko przy okazji i stukając palcem o szkło, a napój zafalował. Oakley w tym czasie sięgnął do naszych, a raczej jego, bo przecież ja nie wydałam ani grosza, zapasów i wyjął z nich cudowną, mleczną czekoladę, na którą zdecydowanie miałam ochotę.
I to wcale nie tak, że dzień wcześniej zaczął mi się okres, ale ten temat wolałam wyjątkowo przemilczeć, bo i brzuch mnie nie bolał, humor też był nawet, nawet, więc dlaczego miałabym psuć wrażenie?
— Na osłodę życia? Tak to się mówiło? — zapytał, uśmiechając się i podsuwając w moją stronę tabliczkę.
Odwzajemniłam szerzej uśmiech i sięgnęłam po słodycz, szybko wkładając kosteczkę do ust, a ta rozpłynęła się cudownie i, och, jak ja to uwielbiałam.
— Właśnie tak — wymruczałam, a następnie wzięłam kolejny łyk alkoholu, odchylając się troszkę do tyłu i opierając na jednej dłoni. Podniosłam troszkę wyżej kieliszek, przyglądając się cieczy, choć nic fascynującego w niej nie było. — Gdzie zaginął Yamir? Dalej muszę go przetrzepać za zostawienie ciebie samego na takim chłodzie, niech nie myśli, że ujdzie mu na sucho — stwierdziłam, mrużąc oczy i przenosząc wzrok na twarz Nivana z nieskrywanym zainteresowaniem, bo raczej zazwyczaj trzymali się razem.
I co z tego, że gdzieś z tyłu głowy miałam uczucie, że gdy tylko usłyszę odpowiedź, to zacznę żałować, że w ogóle się odezwałam.
Zresztą, to było tylko uczucie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis