Nie trzeba było być Sherlockiem, żeby zrozumieć, jak nieszczery był uśmiech nastolatki, która mnie nim darzyła najwidoczniej tylko po to, żeby nie zostawiać mnie z niczym, a może i tylko dla własnego poczucia, że wyszła na miłą i kulturalną, jak to ją uczyli od dzieciaka, w co nie śmiem wątpić.
— Tak, sala jest bardzo dobrze wyposażona, znajdziesz wszystko, czego potrzebujesz. Jeżeli chcesz, to możesz się zapisać do klubu młodych alchemików Davona, wtedy na spokojnie mogą korzystać z całego sprzętu poza lekcjami i nie muszą się martwić, że ktoś się do tego przyczepi i tak dalej. Dexter aktualnie mieszka w pokoju samorządu, ale częściej znajdziesz go właśnie w sali alchemicznej. W prawo po wejściu do głównego budynku, cały czas prosto aż nie zobaczysz tabliczki. Ewentualnie możesz znaleźć nauczyciela, ci raczej cieszą się, gdy dowiadują się, że komuś zależy również po lekcjach. Gdyby było cieplej, to zaprowadziłabym ciebie do altanki, ale będąc szczerą, nie wiem, czy chce ci się iść przez las w taką pogodę.
Przyjmowałem wszystkie wiadomości, wolno kiwając głową i dokładnie obserwując otoczenie, tak całkowicie korzystając z okazji i znowu wyłapując te bardziej interesujące okazy, którymi można było się później zająć.
— Dziękuję ślicznie, ale nie trzeba, z resztą poradzę już sobie sam. Jeszcze raz dziękuję za oprowadzenie i wytłumaczenie wszystkiego w tak piękny sposób.
A tymczasem trzeba było zacząć szperać i działać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz