Odchrząknął, wyrywając mnie z chwilowego zamyślenia, przez co to niesforne pasemko znowu przysłoniło mi twarz.
— Poprosiłbym czarny, jeśli łaska — odparł z uśmiechem, a ja skinęłam głową, również odwzajemniłam wesoły wyraz twarzy, a następnie odwróciła się na pięcie, by czym prędzej zniknąć sprzed tego niebieskiego, krępującego i wymagającego spojrzenia.
Westchnęłam głośno, rozluźniając się od razu, gdy tylko zamknęłam drzwi. Wzięłam kilka głębszych oddechów, policzyłam do pięciu, a następnie ruszyłam do przodu z nosem zadartym do góry i piersią wypchniętą do przodu, bo wszystko było dobrze.
Szybkie wskoczenie do pokoju samorządu, posłanie szerokiego uśmiechu Fomie, który nadal złorzeczył na te wszystkie liczby i uderzał się długopisem w czoło (miał już nawet czerwony ślad na prawej skroni, biedny), chwycenie za czarny kuralet, zgodnie z życzeniem, kartę atlancką, a następnie zbiegnięcie po schodach, przy okazji prawie się zabijając.
Wzięłam głęboki oddech i zapukałam, a chwilę później chłopak otworzył mi drzwi. Na twarzy znowu pojawił się uśmiech.
— Przekazuję kuralet, znajdziesz tu swój plan lekcji, godziny dzwonków, wyrywki z podręczników też tam znajdziesz, no i możesz również dostać się do naszej sieci uczniowskiej, ale o to musisz dopytać się Nivana Oakleya — oświadczyłam, przekazując mu urządzonko, a przy okazji, kartę. — A to twoja karta atlancka, zapewnia ci dostęp do akademika, pokoju i tak dalej, to takie potwierdzenie, że jesteś z uczelni. No i tym również za wszystko zapłacisz — dodałam. — Jesteś już gotowy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz