Frajer z afro szybko zniknął z mojego pola widzenia, a ja mogłem znowu wrócić do spokojnego przeglądania towarzystwa, notując i wyłapując coraz to ciekawsze przypadki. No, robiłem to do momentu, gdy znaleźliśmy się w pokoju, do którego nastolatka wpuściła mnie przodem. Rozglądnąłem się szybko po pomieszczeniu, odstawiłem bagaże i zerknąłem na blondynkę.
— Jak pewnie się już domyślasz, to twój pokój — mruknęła, na co ledwo powstrzymałem prychnięcie pełne kpiny, bo niby gdzie indziej mielibyśmy dotrzeć? — Rozpakuj się na spokojnie, ja pójdę po twój kuralet i kartę atlancką. Masz jakieś specjalne życzenia, co do koloru? Do wyboru jest czarny, biały, écru, wydaje mi się, że zostały też niebieskie i różowe — kontynuowała, nie przekraczając progu, a dalej stercząc we framudze i przyglądając się mojej osobie. Tym razem to ja cicho chrząknąłem i przeniosłem ciężar ciała na prawą nogę.
— Poprosiłbym czarny, jeśli łaska — odparłem z uśmiechem, bo czarny jednak wyglądał najlepiej ze wszystkich propozycji, które szybko by się pobrudziły, a kobieta za chwilę opuściła moje nowe, małe królestwo.
Brud i smród.
Tylko tu nasrać na środku.
Westchnąłem ciężko i ustawiłem równo walizki, tuż przed łóżkiem, za chwilę podchodząc do okna i je otwierając, bo szczerze mówiąc, lekko tu capiło, sam nie wiedziałem czemu.
Spokojnie dostałbym się na Latający, to, czego wysłali mnie tutaj, jeszcze dodatkowo z przyrodnim, oh, cofnie mi się, bratem w drzwiach obok?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz