— Czy w mieście mają dobre papierosy? — zapytał się, a ja zerknęłam na niego kątem oka ze zdziwieniem, bo czy aż tak źle wyglądałam? — Jakiekolwiek, byle nie były ruskie — dodał, odwzajemniając spojrzenie, a ja prychnęłam, bo na pewno nie były takie złe.
No może troszkę.
I co z tego, że Nivan Oakley mówił dokładnie tak samo.
Odchrząknęłam, nerwowo przeczesując włosy.
— Prawdopodobnie, dużo osób pali, więc pewnie byś coś znalazł — stwierdziłam, uśmiechając się. — Co prawda ja się na tym nie znam, więc raczej ci nie doradzę, przepraszam — dodałam i posłałam chłopakowi przepraszające spojrzenie zielonych oczu. — Wracając, w lesie, przy jeziorku mamy altankę, tam najczęściej spędzamy czas wolny, oczywiście jak jest ciepło i ładnie. Do sekretariatu nie zbliżaj się bez kawy dla Est, czyli naszej biednej sekretarki, która musi znosić całymi dniami Mińska. Gdybyś na przykład zgubił swoją kartę atlancką, lepiej na początku zajrzyj do pokoju samorządu, ostatnie piętro akademika, tam nikt nie powinien ciebie zjeść. Oprócz Dextera. No — powiedziałam, podnosząc jeden palec do góry, jakbym go pouczała. Wszystko przyprawione odrobiną nieporadności i niepewności. —Jeszcze chcesz się czegoś dowiedzieć? Może gdzie jest najlepsza kawiarnia w mieście, park, jakiś klub czy kino i tak dalej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz