sobota, 26 maja 2018

Spadam [28]

Prawie zdechłem z powodu hiperwentylacji spowodowanej nagłym atakiem śmiechu, gdy dziewczyna zaczęła dławić się winem i prawie co jej nosem poszło. Rzeczywiście, blondynkom było do twarzy z czerwonym.
— Jak bardzo nie chcę tego mówić, to z koszulką się zgodzę, sama pewnie piszczę — odparła, na co ponownie parsknąłem śmiechem, wyprężyłem się i mruknąłem z satysfakcją, bo zdecydowanie uwielbiałem, jak mi miziali i podlewali komplementami ego. Pyszałek i narcyz ze mnie, no co począć. — Czekam aż dołączysz do Chippendalesów, obiecuję, zaproszę cię na mój wieczór panieński, jeżeli do niego kiedykolwiek dojdzie — dodała na sam koniec, śmiejąc się w najlepsze, a ja zareagowałem tylko mruknięciem.
— Aż taką przyszłość mi wróżysz? Może serio powinienem się tego chwycić, jak od razu takie teksty są rzucane? — Wypuściłem z płuc gromki śmiech i poprawiłem się w miejscu, zaciągając niżej koszulkę, która zdążyła się zachachmęcić i podwinąć.
Ściągnąłem usta i odwróciłem wzrok od nastolatki.
— Mogę zajarać? — spytałem po krótkiej chwili, zerkając na nią kątem oka.
Nie wiedziałem jeszcze, na co do końca miałem ochotę. Szlugi i kalafiory, czy może jednak zioło. Chociaż zdążyłem się już tak zapchać tytoniem, że prawdopodobnie sięgnę po to drugie.
Wciąż dudniło mi w głowie.
Krew ciągle buzowała.
Palce nerwowo stukały, myśli pędziły z niezwykłą prędkością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis