sobota, 26 maja 2018

Spadam [27]

Spojrzał na zegarek w swoim telefonie, po czym wzruszył ramionami, a ja oczywiście nie usłyszałam odpowiedzi, której w ogóle nie dostałam. Cały Nivan Oakley przysięgam.
Przymknął oczy, ziewnął i wziął łyk wina, po czym się uśmiechnął, tak delikatnie i błogo, sama nie wiem, czy do końca był świadomy tego drobnego gestu, z którym zdecydowanie było mu do twarzy. Bo zdecydowanie dobrze wyglądał właśnie z takim uśmiechem, a nie zmarszczonym czołem, smutkiem w błękitnym oczach i złością wymalowaną w zaciśniętych pięściach. Spokojny, rozluźniony.
Takiego lubiłam go oglądać.
— Noc jeszcze młoda — odparł, dalej leniwie, z tym Nivowym spokojem i otworzył błękitne oczy. Posłałam mu przyjazny uśmiech, przy okazji biorąc łyk wina. — Ale co, nie nadaję się na takiego tancerza? Jak podwijam koszulkę, to już piszczą. Dobra alternatywa dla niespełnionych marzeń, jak myślisz? — zapytał, parskając śmiechem, a ja po prostu się zakrztusiłam, napój stanął mi w gardle czy nie trafił do odpowiedniej dziurki, kto to wie, ważne, że zaczęłam kaszleć jak szalona i przechyliłam się gwałtownie do przodu, a moja twarz pewnie zrobiła się na krótką chwilę czerwona.
— Jak bardzo nie chcę tego mówić, to z koszulką się zgodzę, sama pewnie piszczę — oświadczyłam, dalej pokasłując, choć i tak zdecydowanie się uspokoiłam. Wzięłam głęboki oddech, po czym oparłam policzek na mojej dłoni. — Czekam aż dołączysz do Chippendalesów, obiecuję, zaproszę cię na mój wieczór panieński, jeżeli do niego kiedykolwiek dojdzie — stwierdziłam i parsknęłam śmiechem, ponownie zaczynając kręcić bączki swoją stopą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis