wtorek, 22 maja 2018

Herbata zawsze jest dobra [8]

Chłopak wydawał się niezwykle rozbawiony moim naburmuszeniem, oburzeniem, zdenerwowaniem, indyczeniem się i mogłabym dalej wymieniać różne synonimy, ale dopóki Hortensja się śmiał, to ja mogłam robić śmieszne miny. Byleby szczerze się uśmiechał i głośno śmiał.
— Co ci poradzę, że wolę cię słuchać, niż mówić? — Przewróciłam oczami, a moje kąciki ust machinalnie powędrowały w górę i nawet nie miałam zamiaru ich powstrzymywać. Chciałam upić łyk herbaty, ale gdy zorientowałam się, że w filiżance nic nie było, dolałam sobie ciepłego naparu, cały czas słuchając słów Aureliona. — Plus, o czym miałbym gadać? Że klientka wykłócała się co do tego, czy mamy mleko sojowe? Durna była i to okrutnie, notorycznie upierała się przy tym, że to kokosowe, a jak byk pisze, że sojowe, no i co, no i kupiła w końcu to rzekome kokosowe, a w rzeczywistości to to, co chciała. No i się przeprowadziliśmy do Cesarstwa, także też jakaś ciekawostka. Tu przynajmniej nie zerkają na mnie jak na aż takie zjawisko. A na parapetówie prawie ogon straciłem. Tyle chyba.
Uniosłam brwi, parskając śmiechem i poprawiłam wolną dłonią spódnicę.
— Lubię twój ogon, więc proszę, dbaj o niego — odpowiedziałam, nadal troszkę się chichrając. — Poza tym, jak można nie odróżnić mleka sojowego od kokosowego? — Zmarszczyłam delikatnie brwi, pijąc herbatę, po czym dodałam, odsunąwszy filiżankę od ust. — Lubię cię słuchać, niezależnie od tego, co mówisz. Możesz nawet gadać o tym, co zjadłeś na śniadanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis