niedziela, 6 maja 2018

Krwawe spotkanie [7]

Jedynie kiwnęła twierdząco głową w odpowiedzi, a z tyłu mojej głowy zaczęła migać czerwona lampka, jednak nie drążyłem.
 — Dzięki, pasemka są pamiątką po siostrach. — Obserwowałem, jak szybko wyciera oczy, jakby się bała, że zaraz pojawią się łzy, po czym zobaczywszy altankę, od razu do niej podbiegła, zanim zdążyłem cokolwiek z siebie wydusić. Dogoniłem ją chwilę później, nie spiesząc się specjalnie, ponieważ nadal nie wiedziałem, co powiedzieć i usiadłem na wskazanym przez Sofię miejscu. Zamrugałem zaskoczony, gdy się położyła, a jej głowa znalazła się na moich kolanach. Roześmiałem się zakłopotany, kiedy siłowała się z paczką ciastek. Dziewczyna wygrała z folią i wyciągnęła opakowanie słodkości w moją stronę. — Herbatnika?
Uśmiechnąłem się nieznacznie, wyjmując jedno ciastko. Ja na słodkości zawsze byłem łasy. Zwłaszcza, że jeszcze nie sprawdziłem, czy zakaz cukru dalej obowiązuje, a początek roku zawsze był dobrym czasem na przemycanie słodkich rzeczy. Nie wszyscy jeszcze się wybudzili, a niektórzy nadal byli myślami przy wakacjach zbyt niechętni, żeby wrócić.
 — Dziękuję — powiedziałem, nim odgryzłem kawałek wypieku. Z wahaniem zacząłem się bawić miękkim włosami Sofiś, owijając orzechowe kosmyki wokół palców. — Ej, na pewno wszystko w porządku? No, może nie wszystko, bo zawsze się coś znajdzie, ale tak mniej więcej? — Czułem się trochę głupio, ale stwierdziłem, że lepiej spytać. Delikatnie przeczesałem splątane pasma, oddzielając je. Zawsze lepiej pytać, prawda, Eli?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis