wtorek, 22 maja 2018

Kochanie przestań ryczeć [12]

— Może i jesteś już dużą dziewczynką, ale jeszcze dużo życia przed tobą, przede mną już trochę mniej, więc traktuj to po prostu jako całkiem dobre rady światopoglądowe od starszego kolegi — mruknął, puszczając w moim kierunku oczko. — Uśmiech dwadzieścia jeden, nie trafiłaś — dodał, przewracając oczami i pykając ustami. — Do tej kawiarni przy parku, tam na rogu, całkiem dobre tarty cytrynowe tam mają, tak samo z kawą... O, nie, zdradziłem ci niespodziankę! — krzyknął teatralnie, chwytając się za serce.
— Cóż, muszę przyznać, że gust ciastkowy masz wyjątkowo dobry. Jeszcze powiedz, że wolisz czarną kawę od nawalonej lury z połową cukierniczki i zacznę się zastanawiać, dlaczego Nivan uderza do Hopecrafta — podsumowałam zgrabnie, obserwując otoczenie.
— Tak, tak, idealnie odegrany Makbet. — Uśmiechnęłam się nieco kwaśno, idąc do przodu i wchodząc do kawiarenki, po uprzednim otwarciu drzwi przez Walsha. Dygnęłam, poszerzając nieco uśmiech, idąc dalej do stolika wskazanego przez chłopaka. Rozsiadłam się wygodnie, rozejrzałam się po otoczeniu, poprawiłam wierzchem dłoni włosy, mając nadzieję, że mój makijaż nie rozmazał się ani trochę przez wcześniejsze mazgajenie.
— Skąd pomysł na zostanie? — zagaiłam. — Wydawałeś się zdeterminowany, żeby zabawić tu tylko przez krótki czas. No wiesz, zdążyłeś już wnerwić Davona, pomarudzić Przewalskiemu, zaimponować Ivensowej, nie zaczęło cię już nudzić łamanie szkolnych standardów?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis