środa, 9 maja 2018

Herbata zawsze jest dobra [4]

Gdy poczułam, że uderzam o nogi Aurela, przeprosiłam i machałam nimi nieco mniej beztrosko oraz mniej zamaszyście, coby nikomu nie nabić siniaka.
— Jeszcze straszniejsze jest to, że za dwa lata kończymy szkołę. — Parsknęłam śmiechem, kiwając głową i przez myśl przemknęło mi pytanie, co ja właściwie chciałabym robić, ale zaraz zepchnęłam to pytanie na dalszy plan mojego umysłu.
— Ja za rok. Na Cesarza, nadal czuję się, jakbym miała siedemnaście lat, stała przed Dexterem oraz Nico, którzy nas wprowadzili i nie mam pojęcia, co ja tutaj robię. — Wybuchłam cichym chichotem, pochylając się do przodu. Ledwo wczoraj Marvill ukradł pewnej staruszce z autobusu moherowy beret, a potem wystrzelił z pojazdu, ciągnąc mnie za sobą. Uniosłam głowę w stronę nieba. — Chociaż nie jest tak słonecznie, jak wtedy. I śmiesznie było patrzeć, jak Davon ugiął się pod ciężarem mojej walizki — wymruczałam, ponownie śmiejąc się cicho, po czym odwróciłam głowę w stronę Aurela nadal roześmiana. — Rzeczywiście, to przerażające.
Postukałam palcami jednej ręki o ławkę, a drugą wzięłam filiżankę z letnią herbatą i upiłam łyk, a przed oczami nadal migały mi wspomnienia, jak brat prawie mnie udusił, chcąc chronić przed resztą świata. Przed sobą też.
— Właśnie, nie opowiedziałeś mi o swoich wakacjach. Przerwałam ci. Przepraszam — powiedziałam, gwałtownie obracając się w stronę Hortensji, niemalże wylewając herbatę, ale napar nadal tkwił w filiżance.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis