poniedziałek, 12 marca 2018

Powroty bywają przewrotne [8]

Czy zaczynał wariować? Nie zdziwiłabym się. Szybki nerw, skrzywienie na twarzy, ta cała gama emocji wywalona na wszystko i wszystkich, jakby nikt nie zauważył. I może nie zauważyli, ludzi uczy się patrzeć, żeby nie widzieli i nazywa się to prawdziwym wychowaniem. A może zwyczajnie udawali, że wcale nie słania się na nogach? Że nie ma przekrwionych oczu, że nie biega wzrokiem od drzwi do okna, że nie skrywa pod rękawami koszuli paskudnych kłuć? 
Szybki powrót do teraźniejszości, bo przecież liczyło się to co teraz. Prawda? Sama go zostawiłaś, Heather. 

x X x

— Tylko słabe. — Przecież wiem, jak się czujesz, gdy kłamiesz. Naprawdę myślisz, że nie zauważyłabym, jak gasną ci oczy? Może w ogóle nie chciałeś, żebym uwierzyła w kłamstwo? Albo znowu jestem już świrnięta i nie odróżniam bodźców, znaczeń, aluzji. Sama chciałaś uciekać. — Dlaczego? Dla lepszych doznań? Otwartego umysłu, trafienia w każdy kształt, kolor. Dla piękniejszych prac?
— Nie powinieneś ćpać. — Mrużę oczy, wyciągam w jego kierunku dłoń i tym razem się nie waham. Łapię go za rękę i ciągnę za sobą, idąc w kierunku drzwi. — Lody. Ciasto. Kawa — rzucam szybko, bo to dobra strategia, a przynajmniej działała przez ostatnie dwa miesiące. Po prostu tym razem wrzucić na luz. Udawać, że nie dławię się starannie wyuczonymi formułkami, które chcą same wyleźć z tych brudnych ust. — Wiszę ci dobrą kawę. I mocną. Tatuaż wyszedł — cudownie, niesamowicie, wspaniale, elegancko, złe słowa, zapomnij o wszystkim, czego cię uczyli — ekstra. I chyba wyjście dobrze ci zrobi — podsumowałam, oceniając stan mężczyzny. — To nie przypadkiem wampiry uciekają od słońca, nie wilkołaki? Kiedy ostatni raz byłeś na zewnątrz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis