— Łatwiej jest uciec od rozmyślania, gdy zaprząta się głowę tym... wszystkim. Próbowałam nic nie robić, kończyło się na cholernym użalaniem nad sobą — mruknęła słabo, a ja mogłam tylko przewrócić oczami, bo ach! Kobiety, z wami wszystkimi to w cholerę iść. Się zamęczać będzie jednym czupiradłem, co przyszło, zamachało rzęskami, zakręciło chudym dupskiem i wyfrunęło szybciej, niż się pojawiło. Żeby chociaż jej jakieś wartości wniósł do życia, a nie tylko puste, śliczniuchne granatowe oczęta, tak wyprane ze wszystkiego. A idź pan z tym wszystkim, smród, kiła i mogiła, a potem wszyscy płaczą. — A i tak z nic tego nie wychodzi, bo nie mogę się na niczym skupić, nic z tego nie wychodzi i no. Zastanawiałam się, czy może nie wrócić do domu na jakieś dwa tygodnie, odpocząć, ale zaraz wszyscy zaczęliby gadać, a Foma denerwować.
— Bo myślisz — parsknęłam, siadając półdupkiem na biurku i zakładając ręce na piersi. — No i tu jest pies pochowany, kochana. Żebyś jeszcze myślała lekko i o przyjemnych rzeczach, to się zamartwiasz niepotrzebnie. Za dużo analizujesz Przewalska, za dużo roztrząsasz, za mało korzystasz z chwili. Ciebie trzeba będzie jednak rozruszać, bo inaczej nam tu zastygniesz w marzeniach sennych i wspominkach — rzuciłam, ściągając brwi. — Dlatego teraz pójdziemy na lody, a potem oglądniemy jakieś filmy animowane, co ty na to? Złapiesz słoneczka, odetchniesz świeżym powietrzem, cud miód.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz