Zmienił się, co było oczywiste. Przerwa letnia trwała trzy miesiące, dodatkowo oczywiście spóźniłam się fenomenalnie, zbliżał się koniec pierwszego semestru nowego roczniak. Pięć miesięcy. Prawie pół roku bez żadnego słowa, jakiejkolwiek rzuconej myśli, która wyfrunęłaby poza mój własny umysł i tą drugą mnie, która aktualnie znajdowała się w odbiciu na szybie i śmiała się ze mnie. Skłamałabym, mówiąc, że wcale tego nie rozpamiętywałam. Zresztą, nie tylko jego. To po prostu on był jednym z głównych czynników zapalnych, przez które zaczęłam planować. Szukać rozwiązania. Myśleć o tej samej rzeczy z nieco innej perspektywy.
Tak bardzo ci ich wszystkich brakowało?.
Miał dłuższe włosy, dłuższą brodę, na wielokolorowej skórze widoczne były siniaki, a sińce pod oczami nawet mnie przerażały barwą. Pachniał kawą, kiepskimi fajkami, tanim alkoholem i tą nutką zmęczenia, desperacji, która sprawiała, że miałam ochotę uderzać głową o ścianę.
Ale już nie masz szesnastu lat i świra na punkcie ograniczeń?
Uśmiechnęłam się łagodnie, rozłożyłam szeroko ręce.
— Czego, do... — Zerknął na mnie i zamilkł z otwartymi ustami, przypominając źle zakonserwowany posąg. Zrobiłam krok do przodu, zastanawiając się przez krótki moment, czy głos będzie mi drżeć. Czy się zawaham. Czy znowu zwieję, zupełnie tak samo jak ostatnio, udając, że nic się nie dzieje. Oddzieliłam jego emocje od moich, stawiając pomiędzy nimi wyraźną ścianę i ucinając kontakt.
Przecież zawsze byłaś tchórzem
Ale teraz będę mieć pewność, że to wszystko będzie prawdziwe.
— Wróciłam — powiedziałam pewnie, zadzierając głowę nieco do góry, chwila. W sumie nawet nie musiałam tego robić, profesor nigdy nie był jakoś szczególnie wyższy ode mnie, ale teraz nasze oczy znajdowały się idealnie na tym samym poziomie. — Wróciłam — powtórzyłam i zrobiłam kolejny krok w przód. — Przepraszam, że tyle to trwało. Dużo mnie ominęło?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz