Niby mogłam iść do Vene i poprosić ją o pomoc w poszukiwaniach, a torba znalazłaby się szybciej, niż zdążyłabym pstryknąć palcami. Prędzej zrobię potrawkę z pająków, ni kija mnie do niej nie zaciągną, chyba że moje zwłoki. Zwłaszcza że w końcu oderwała się od map, a ja nie chciałam jej z powrotem do nich zaganiać.
Chłopak pokręcił głową, parskając smutnym śmiechem. Starałam się przypomnieć, czy widziałam go w książce od Evive, ale byłam pewna, że go w niej nie było. Na pierwszorocznego mi nie wyglądał, ale mogłam się mylić.
— Nope, niestety żadna zagubiona torba w oczy mi się nie rzuciła, ale — przerwał, prostując się, przez co poczułam się jeszcze mniejsza. Z każdym dniem coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że w tej szkole normalny wzrost to rzadkość — bardzo chętnie pomogę w ewentualnych poszukiwaniach, bo widzę, że chyba się przyda. — Uśmiechnął się, bardzo, bardzo ładnie się uśmiechnął i przekręcił głowę w bok, upodabniając się odrobinę do uroczego szczeniaka, a ja starałam się nie przepaść, jednocześnie powstrzymując chęć posłuchania się głosiku z tyłu głowy, który mówił, że powinnam grzecznie podziękować i wiać. Gdybym tylko mogła przestać się czerwienić.
— Tak przy okazji, Adam Walsh, miło mi panienkę poznać — przedstawił się i skinął głową, na co ja zareagowałam odruchowym dygnięciem. — Co do torby, pamiętasz może gdzie widziałaś ją po raz ostatni? Proponowałbym tam rozpocząć ewentualne wspólne poszukiwania, oczywiście tylko w przypadku, gdy moja pomoc będzie mile widziana.
— Izel Carter, przyjemność po mojej stronie — powiedziałam, unosząc kąciki ust ku górze i zgarnęłam fioletowe kosmyki za ucho. — Em… Ostatnio była w sali od sztuk artystycznych, ale już tam sprawdzałam, dlatego się włóczę po uczelni. Co do pomocy jest jak najmilej widziana, jeżeli to nie problem. — Moje dłonie w którymś momencie zaczęły żyć własnym życiem i żywo gestykulowałam, starając się nie plątać. Kiedy się zorientowałam, że macham nimi jak opętana, schowałam je za plecami, splatając palce ze sobą i uśmiechnęłam się zakłopotana. Spokojnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz