piątek, 23 marca 2018

Owadzia Heidi Klum [2]

Chłopak głośno prychnął na moje słowa, a ja w tym czasie chwyciłam Krzysztofa, który rwał się, żeby dotknąć swoimi włochatymi odnóżami włosów Nivana. Ja rozumiem, że zdecydowana większość mojej rodziny ma niebieskie włosy i bardzo je lubisz, ale Krzysiek, nie wolno. Wiercił się w moich ramionach, oglądając go z każdej strony i machała swoimi kończynami.
— Krzywdę? Jemu? Wygląda i zachowuje się świetnie, w przeciwieństwie do tych zasranych pająków, czemu miałbym zrobić mu krzywdę, co? — Przewróciłam oczami, prychając i podrapałam Krzysztofa w za rogiem. — Co to tak właściwie jest i dlaczego odnoszę wrażenie, że lada chwila upierdoli mi palca?
Uśmiechnęłam się niewinnie, mrugając oczami i zastanawiałam się, czy nie wyłożyć mu bardzo długiego wykładu na temat srebrników flyxijskich, ale wtedy niepotrzebnie zbyt dużo kart włożyłabym mu do łap. Bo kto wie? Lepiej być ubezpieczonym.
— No, nie wiem, Ty, Który Nie Cierpi Pająków i Trzeba Je Przed Nim Bronić. Wcale nie mam wrażenia, że chowasz jakiś środek owadobójczy czy coś — odpowiedziałam nieco zgryźliwym tonem, ponownie przewracając oczami. — To jest Krzysiu i dopóki nie zrobisz mu czegoś, co mu się nie spodoba, to zachowasz palce. Obecnie co najwyżej może się do ciebie przyczepić i... — Krzysio wykorzystał lukę w moim uścisku, wyrywając się i jako lądowisko wybrał sobie głowę Oakleya, z ciekawością tykając jego czuprynę, uszy, kark oraz twarz. — ...Zmacać cię od ramion w górę jak teraz. — Przeczesałam nerwowym gestem fioletowe kłaki i jęknęłam. — Trochę martwi mnie to, że ciebie lubi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis