środa, 28 lutego 2018

Deja vu [X]

Wróciłam i ujrzałam Yeva, który już trzymał w ręku dwa termosy i inne przekąski. Ja także miałam koszyk z kanapkami i koc pod pachą w drugiej ręce. Tak uzbrojeni ruszyliśmy (chłopak wcale nie potknął się po drodze trzy razy i nie musieliśmy zbierać wszystkich ciastek rozsypanych po całym korytarzu) pod bibliotekę, by usiąść pod drzewem w cieniu i zajadać się smakołykami. Zapasy niektórych w tej szkole wydały się wręcz nieskończone, a zakaz cukry nie obchodził nikogo, zdawało się, że tylko zachęcał do zwożenia wszelkich rodzai ciasteczek. W sumie to jak ten rok miał wyglądać tak jak pierwszy semestr, czyli siedzenie na kocyku z herbatą porzeczkową i ciastkami, w towarzystwie uroczego rudzielca, to ten rok wcale nie będzie taki zły. Przymknęłam oczy i przechyliłam do tyłu głowę, pozwalając promieniom słońca błądzić po mojej twarzy. Cieszyłam się z chwili ciszy, która wyjątkowo nastała, zazwyczaj było tu głośno od licznych uczniów gromadzących się dookoła szkoły. Yev też wydawał się zadowolony, bo dotarłszy w jednym kawałku na miejsce, klapnął obok mnie na kocu i oparł się plecami o drzewo, także przymykając oczy. W sumie to nie zdziwiłabym się jakbyśmy tu zaraz zasnęli, rozmyślając o wszystkim i niczym. Dlatego, nie chcąc mącić ciszy, poszerzyłam uśmiech i upiłam kolejny łyk ukochanego napoju, ciesząc się chwilą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis