Jaką formę sztuki lubię najbardziej? No cóż, nad tym pytaniem musiałam porządnie się zastanowić. Należałam do tego grona osób, których krąg ulubionych rzeczy był naprawdę mały. Wszystko to dlatego, że nie potrafiłam się zdecydować. W obu rzeczach widziałam plusy i cechy, które mi się podobają.
— Hmm. Luźne szkice urzekają mnie swoją prostotą, malarstwo farbami zachwyca kolorami, a w przypadku akwareli również swoją delikatnością. Bardzo lubię też fotografię, bo można nią naprawdę zdziałać cuda i na długo zachować wspomnienia. — W którymś momencie zaczęłam nawet wyliczać na palcach. — Sporo, nie potrafię wybrać jednej. Nie przepadam za to za rzeźbą. Samo babranie się w glinie mnie nie odrzuca, ale to, że szybko wysycha potrafi być irytujące — dodałam, przypominając sobie moje nieudolne próby zrobienia czegokolwiek.
Tego typu prace plastyczne, czy to glina, czy nawet głupia plastelina nigdy nie szły mi dobrze. Po prostu lepiej czułam się z ołówkiem lub pędzlem w dłoni. Jak coś nie wyszło, to zawsze można było szybko zetrzeć. W przypadku tej głupiej gliny, gdy na początku zacząłeś źle, to już potem trzeba wszystko od nowa. Tak, prace z gliną i innymi materiałami do niej podobnymi nie należały do moich ulubionych.
— A jaka jest twoja ulubiona forma sztuki? — zagadnęłam, ponownie skupiając wzrok na Van.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz