czwartek, 22 lutego 2018

Zagubione w lesie [6]

Uśmiechnęłam się na widok jej zdziwionej miny, powstrzymując chichot. Może wyglądałam na chuchro, ale po latach targania tej torby ze sobą już dawno przestało mi sprawiać trudności noszenie jej. Bardziej martwiłam się tym, że niedługo ona pęknie, jeżeli nie przestanę gromadzić w niej rzeczy. Wyjścia były dwa — ogarnąć większą torbę albo zaklęcia zmniejszające. Jak na razie pracowałam nad tym drugim.
— Poprosiłabym kawałek czekolady i herbatę. — Jak poprosiła, tak jej nalałam herbaty do nakrętki termosu i podałam wraz z czekoladą, a sama dorwałam się do mandarynek. Gdy zaczęłam je obierać, w powietrzu rozniósł się charakterystyczny zapach cytrusów. Lubiłam przebywać na zewnątrz, zdecydowanie było przyjemniej niż w środku szkoły ze ścianami wszędzie dookoła oraz szmerami rozmów innych ludzi zamiast śpiewu ptaków.
— Jak się na razie odnajdujesz w szkole? — Spojrzałam na brunetkę, odkładając na bok pomarańczową skórkę i wzięłam do ust pierwszy kawałek owocu. Wydałam z siebie przeciągłe "Emm...", zastanawiając się, co zrobiłam przez te kilka dni.
— O wiele lepiej niż się spodziewałam — odpowiedziałam w końcu, przełknąwszy słodką mandarynkę. — Z tego, co słyszałam, to myślałam, że trupy będą latać, a ja będę walczyć o przetrwanie każdego dnia. Jak na razie trupa nie widziałam, nauczyciele jeszcze mnie nie zabili, zaś moją jedyną walką było zdzielenie pewnego chłopaka z rocznika wyżej książką, bo chciał zamordować pająka. Więc nie jest źle — zaśmiałam się cicho.
— A tobie jak idzie na drugim roku? — odbiłam piłeczkę z delikatnym uśmiechem, nadal zajadając się mandarynkami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis