czwartek, 22 lutego 2018

Love Yourself [7]

— Myślę, że aktualnie w miasteczku są tłumy i wszyscy się tam rzucili, kawiarnia i kwiaciarnia to pierwszy lepszy strzał, który każdy wymierza właściwie już na samym początku. Zaproponowałbym ciasteczko, ale z własnych zasobów i na świeżym powietrzu, a potem, jak się rozrzedzi, skoczyć po jakieś słodkości i wiem, że się rozgaduję i przepraszam, że tak narzucam swoje myśli, ale to propozycje i przepraszam, no ale nie chcę pchać się w tłum wygłodniałych nastolatków i przepraszam, już się zamykam. — Podczas gdy chłopak mówił, na mojej twarzy pojawiał się tylko coraz większy uśmiech. Przyglądałam mu się, kiedy coraz bardziej gubił się w słowach, kiedy nie wiedział co powiedzieć, ale coś mówił i jakby nie mógł przestać.
— To cudowny pomysł — skomentowałam więc tylko, posyłając mu jak najbardziej promienny uśmiech, przez co chłopak robił się coraz bardziej czerwony. Obróciłam się więc na pięcie i zaczęłam iść przed siebie, a niebawem usłyszałam za sobą szybkie stukanie kół. — Mam ciastka czekoladowe w pokoju — powiedziałam nieśmiało, wpatrując się w linie na ziemi, kiedy szłam i starałam się nie nadepnąć na nie, gdyż jak każdy wiedział, znaczy to koniec świata i jeszcze gorzej. Nacisnęłam guzik na windzie i weszłam do środka, przepuszczając chłopaka przodem. — Które piętro? — spytałam, sama wciskając trójkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis