sobota, 10 lutego 2018

Zagubione w lesie [4]

Zaśmiawszy się cicho, pokiwała lekko głową.
— Poszłam się przejść, odpocząć, odpłynąć trochę myślami. I chyba trochę za daleko odpłynęłam. I teraz nie wiem jak wrócić, tak, jak ty. A niby jestem już w drugiej klasie, to powinnam wszystko wiedzieć. — Śmiech dziewczyny ponownie rozbrzmiał i przyglądałam się, jak rozpuszcza włosy, a brązowe fale opadły jej na ramiona, tworząc śliczną aureolę wokół twarzy Sofii. — Chodź, może usiądziemy w altance, w cieniu? A potem na spokojnie poszukamy drogi powrotnej. Jesteś z pierwszej klasy, prawda? — Powędrowałam za jej spojrzeniem, kiwając głową na znak zgody, a potem wesoło podreptałam do altanki, niemalże w podskokach. Usiadłam, krzyżując nogi w kostkach, a torbę ułożywszy na kolanach, poprawiłam okulary, żeby zaraz ułożyć dłonie na swoim bagażu. Nie chcemy w końcu, żeby stało się nieszczęście i spadły. Wszystkie te ruchy miały w sobie odrobinę zdenerwowania i gdzieś tam wewnętrzny żuczek miał ochotę się gdzieś schować, przebierając nerwowo odnóżami, chodząc w kółko. Niby to był jeden z moich sposobów na uspokojenie, a w praktyce to wyglądało chaotycznie, zdradzając, że nie miałam w sobie zbyt dużo pewności.
— Tak, jestem z pierwszej klasy i się nie martw. Znając mnie, nawet jak spędzę tutaj kilka kolejnych lat, to moje ogarnięcie się nie zmieni — odpowiedziałam, posyłając jej szeroki uśmiech. — Ewentualnie, jak nie znajdziemy, to istnieje opcja, że nas znajdą. — Znaczy się, ona znajdzie, chociaż wolałabym, żeby dała oczom odpocząć, bo nawet jeśli udawałam, że nie widzę tych stert map, to jednak je widziałam i ni kija mi się nie podobał ten fakt. — Ciastko? Czekoladę? Mandarynkę? Herbatkę? — spytałam nagle, otwierając torbę i kilka przegródek, w końcu trafiłam na tą odpowiednią i wyciągnęłam słodycze, owoce oraz herbatkę, stawiając obok. No co? Może wyglądałam jak chuchro, ale siłę, żeby to targać swoją przenośną skarbnicę, miałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis